sobota, 29 grudnia 2012

Zayn - Rozdział XXIX

Weszłam do domu i poszłam na górę. Wszyscy siedzieli w salonie i chcieli ze mną porozmawiać, ale nie czułam się najlepiej po tym wszystkim i chciałam zostać sama. Weszłam do pokoju, przebrałam się w ciepły sweter i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Mój organizm był naprawdę wykończony. Po jakimś czasie obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam cicho.
- No i jak się czuje mój Aniołek? - zapytał Niall wchodząc.
- Przepraszam, że nie zostałam i nie porozmawiałam z wami, ale nie byłam w stanie. Cała ta sprawa całkowicie mnie rozłożyła. Jeszcze jak się dowiedziałam szczegółów...
- Czyli wiesz o ciąży?
- To Ty wiedziałeś?
- Nie mogłem Ci powiedzieć.
- Niall!
- No przepraszam. On chciał to zrobić sam.
- Horan... Czy Ty wierzysz, że to jego dziecko?
- Lil przecież wiesz, że od początku nie podobała mi się Alex i byłem po Twojej stronie.
- Wierzysz czy nie?
- Nie wiem. To wszystko jest takie dziwne. Chyba nie..
- A pomożesz mi udowodnić, że to nie jego?
- No ale jak?
- Nie będzie to takie trudne jak się wydaje. - odpowiedziałam i opowiedziałam mu całą historię z delegacją i rzekomą chorobą mojej siostry.
- To mi się nie podoba. - powiedział Niall.
- Serio? No to poczekaj, aż usłyszysz coś jeszcze...- odparłam i opowiedziałam Horanowi o sekrecie Alex.
- No chyba żartujesz?! Teraz to ja na pewno nie dopuszczę do tego ślubu! - krzyczał chłopak.
- Ciszej... Reszta nie może się dowiedzieć.
- A Zayn?
- Niall... nie mogę mu powiedzieć. Nie chcę, żeby myślał, że nadal kocham Liama.
- A kochasz?
- Idę na dół. - powiedziałam speszona.
- Kochasz?
- Nie wiem.
- Lil!
- No tak zdecydowałam, że chce być z Zaynem i tak jest, ale jak widzę Liama z Alex...
- To nie jest miłość... Daj spokój Lil.
- Wiem Niall, wiem... - powiedziałam smutna i zeszłam na dół.
Zayn siedział na kanapie. Był przygnębiony.
- Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha i usiadłam na jego kolanach. Przytulił mnie mocno i odparł:
- Tak dawno mi tego nie mówiłaś. Już myślałem, że zmieniłaś zdanie.
- Nigdy. - uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Siedzieliśmy tak przez kilka godzin. Nikt nam nie przeszkadzał, a ja uspokoiłam się wewnętrznie. To naprawdę pomogło. Niestety nic nie mogło trwać wiecznie.
- Misiu muszę gdzieś pojechać z Horanem.
- Ale gdzie? - zapytał zdziwiony Zayn.
- Nic ważnego, taka tam pierdoła. Musimy coś kupić.
- Jadę z wami.
- Nie trzeba. Damy sobie radę. - odezwał się głos przy drzwiach. - Chodź Lil bo nie zdążymy i zamknął nam sklepy. - pogonił mnie Niall.
Pożegnałam się z Zaynem i wyszłam z domu.
- Wiesz gdzie jechać? - zapytał Horan.
- Tak.
- A jesteś pewna, że tam będzie?
- Nie.
- Czyli jedziemy na ślepo?
- Tak.
- A jesteś pewna, że dobrze robisz?
- Niall, niczego w swoim życiu nie byłam tak pewna jak tego. Ona nie zniszczy mi życia. - powiedziałam z siłą w głosie i wsiadłam do samochodu. Horan zapalił silnik i pojechaliśmy w stronę Londynu. Od teraz wiele miało się zmienić. Nie tylko na lepsze.

Zayn - Rozdział XXVIII

Wybiegłam z salonu z furią w oczach. Gdybym tylko miała takie zdolności to gwarantuje wam, że ciskałabym piorunami i ziała ogniem. Dawno nie byłam tak wściekła, wszystko we mnie krzyczało! Weszłam do jadalni i nie potrzeba było słów, bo każdy widział jak na dłoni co się ze mną dzieje. Jednak musiałam to z siebie wyrzucić niezależnie od wszystkiego.
- Co TO do jasnej cholery jest?! Popierdoliło kogoś?!
- Lil! - wrzasnął Niall.
- Co Lil?! Co Lil?! Spróbujcie coś powiedzieć, a zabiję gołymi rękoma! CHOLERA JASNA!
Zabrałam torebkę i rzuciłam się do drzwi nie zastanawiając się nad niczym.
- Lily co Ty robisz? - krzyknął Zayn.
- Wychodzę! Nie widać? - odparłam i chwyciłam klucze od samochodu.
- Lil nie rób tego! Lil proszę! Jeśli mnie...
Ale nie usłyszałam co Zayn chciał powiedzieć, bo trzasnęłam drzwiami z hukiem i w ciągu sekundy byłam w samochodzie. Wiedziałam co powiedział: Jeśli mnie kochasz.
"Kocham Cię Zayn." - pomyślałam. "Ale to nie zmienia faktu, że do ślubu nie dopuszczę."
Pędziłam 120km/h nie przejmując się ograniczeniami czy zakazami. W głowie dudniło mi tylko słowo "ślub". To było nie pojęte! Najgorsze było to, że miał się on odbyć za 2tyg. DWA TYGODNIE!!! Byłam pewna, że Liam jej nie kocha, ze robi to tylko po to, żeby zastąpić sobie moją osobę, a Alex była do tego idealna. Moja siostra bliźniaczka, która była identyczna tyle tylko, że ja miałam proste, a ona kręcone włosy. Dla Li była świetnym zastępstwem. Nie widział jej wad i nie znał jej tak dobrze jak ja! A ja wiedziałam do czego jest zdolna, żeby osiągnąć swój cel, a jej celem bynajmniej nie był Liam. Jej celem było odebranie wszystkiego co kocham. Zniszczenie mnie za to, że to mnie zawsze rodzice chwalili, za to, że ona nigdy nie była w ich oczach tak "idealna" jak ja. Nie miałam zamiaru pozwolić cierpieć ludziom, których kocham, tylko dlatego, że jej się tak podoba.
Dojechałam do apteki w której Alex pracowała i z piskiem opon zatrzymałam samochód. Z przedniego siedzenia porwałam zaproszenie i wparowałam do sklepu. Za ladą nie było tej żmii, więc z uśmiechem podeszłam do starszej Pani, która za nią stała.
- Dzień dobry kochana, w czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie.
- Dzień dobry. Szukam Alex. Pracuje może dzisiaj? - zapytałam.
- Niestety od 3 dni jest na chorobowym. Podobno się bardzo rozchorowała. - odparła prawdziwie zmartwiona sprzedawczyni.
- Aha, no to dziękuję bardzo.
- A może coś jej przekazać?
- Nie trzeba. Sama to zrobię. Do widzenia. - odpowiedziałam i wyszłam z apteki.
"Chora powiadasz? To się jeszcze okaże." - pomyślałam i pojechałam do jej mieszkania.
Na miejscu drzwi otworzył mi Liam.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
- Przyszłam na pełną miłości pogawędkę z siostrzyczką. - powiedziałam wkładając w to tyle jadu ile tylko mogłam.
- Lil, proszę Cię.
- Nie ma "proszę" Liam! Nie ma "proszę"! Co to do cholery jest?! - krzyknęłam i rzuciłam mu w twarz zaproszeniem. - Myślisz, że dacie mi zaproszenie na WASZ ślub, a ja przylecę cała w skowronkach? No to chyba grubo się pomyliłeś.
- Lily nie wiesz wszystkiego.
- Niby czego?! Niby czego ja nie wiem?!
- Alex jest w ciąży... - odparł głosem pełnym goryczy i smutku.
Wmurowało mnie. Osunęłam się na kanapę. Wiedziałam, że jest zdolna do wszystkiego, ale coś takiego.
- Powiesz coś? - zapytał.
- A co mam powiedzieć?! Ta zdzira zniszczyła Ci życie! Przecież to nie oznacza, że musisz za nią wychodzić.
- Kocham ją. A dziecko nie może wychowywać się bez ojca. - powiedział, ale pierwsze zadanie nie brzmiało przekonująco.
- Skąd wiesz, że Twoje?! Skąd wiesz, że to Twoje dziecko? - byłam naprawdę wściekła.
- Nie wiem. Ale przecież ze mną teraz jest i po tej całej sprawie z Tobą spaliśmy razem, więc musi być moje. Jest moje. - powiedział pewnym głosem.
- Wiesz co Ci powiem? Alex to szuja i gwarantuje Ci, że to nie Ty jesteś ojcem! Udowodnię Ci to! A tak w ogóle to gdzie ona jest?
- Wyjechała na delegację 3 dni temu.
- Delegację powiadasz?
- No tak. Jakaś konferencja, podobno coś ważnego.
- Liam jak Ty mało jeszcze wiesz o ludziach. Obiecuję Ci, że pomogę Ci z tym wszystkim i udowodnię, że to nie Twoje dziecko.
- Ale Lily..
- Żadnego ślubu nie będzie! NIE DOPUSZCZĘ DO NIEGO! - wrzasnęłam i wyszłam.
Poszłam do samochodu i skierowałam się w stronę domu. On jeszcze tego nie wiedział, Alex też nie, a tym bardziej reszta chłopaków, ale ja już wiedziałam co zrobię. Wiedziałam jak ją zniszczę. "Przykro mi Alex, ale tylko ja wiem o Twoim wyjątkowym sekrecie, a teraz sama zmusiłaś mnie do jego ujawnienia. Długo z nami nie zostaniesz." - pomyślałam i z uśmiechem na twarzy pomknęłam do domu.

wtorek, 25 grudnia 2012

Zayn - Rozdział XXVII


Zayn spał i wydawał się taki spokojny, a w głowie dźwięczały mi jego słowa: To serce mam dzięki Tobie i ono zawsze będzie biło dla Ciebie. Pamiętaj, że będę Cię kochał niezależnie od wszystkiego. Nie zapomnij o mnie, nigdy...


Obudziłam się nagle zdezorientowana.
"Co się kurde dzieje?!" - pomyślałam. Moje oczy były mokre, a głowa i myśli, które się w niej tłukły, nie dawały mi spokoju. Leżałam w swoim łóżko co tylko wzmogło moją niepewność i strach.
- A myślałem, że się nie obudzisz...
"Co jest?!" - moje myśli wariowały, było ich miliony, a w głowie brzęczało mi najgłośniej tylko jedno słowo: ZAYN.
- Tęskniłem... Tak bardzo Cię kocham!
- Boże... Zayn! - rzuciłam się mu na szyje. - Ty żyjesz!
- Kochanie o czym Ty mówisz?
- No przecież leżałeś w szpitalu, aparatura nie mogła Ci pomóc! Umierałeś!
- Kochanie wyszedłem ze szpitala po kilku dniach i wszystko ze mną w porządku... Nic nie pamiętasz, ale jak jechałaś do mnie po kłótni z Liamem to miałaś wypadek. Uderzyłaś samochodem w drzewo, bo wpadłaś w poślizg.
- Co Ty mówisz?
- Nie denerwuj się. Miałaś lekki wstrząs mózgu i zanik pamięci, ale to nic groźnego. Byłaś w śpiączce kilka dni, a potem się obudziłaś i przyjechaliśmy do domu. Wczoraj wieczorem zasnęłaś i właśnie wstałaś, ale najwidoczniej nie pamiętasz. Nie przejmuj się skarbie.
- Zayn o czym Ty do cholery mówisz?! Jaki wypadek?!
- Lil spokojnie... Lekarz zabronił Ci się denerwować. Teraz już wszystko jest ok i jesteś ze mną cała i zdrowa.
- Zayn...
- Już cichutko. - powiedział i przytulił mnie mocno.
Nagle rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.
- Wejdź. - odpowiedział z uśmiechem Malik.
- Niall! - krzyknęłam i wtuliłam się w niego.
- Tak bardzo bałem się o mojego małego skrzacika ♥ - szepnął Niall.
- Nigdy bym Cię nie zostawiła!
- No to wstawaj leniu! Ubieraj się i na dół na obiadek! - krzyknął ze śmiechem Louis, który właśnie wszedł do pokoju.
Wstałam, ubrałam się uczesałam się i zeszłam na dół na obiadek zrobiony przez Lou. Wszyscy już siedzieli przy stole i czekali tylko na mnie.
- Smacznego kochani! - krzyknął Harry.
Wszyscy zaczęliśmy zajadać przepyszną kaczkę i opiekane ziemniaczki. Była naprawdę wyjątkowa i moja ulubiona. Jednak z każdą sekundą podobało mi się to coraz mniej.
- A może teraz powie mi ktoś o co chodzi.
- Co masz na myśli kochanie? - zapytała El.
- Jesteście dla mnie mili, ale nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, że Harry również taki jest. Lou zrobił moją ulubioną kaczkę i wszytsko jest takie "idealne", a wiem, że nie jest. Dlatego zapytam jeszcze raz: Co się dzieje?
- Może najpierw zjedz. - podpowiedział Zayn.
- Nie mów mi co mam robić! Błagam powiedzcie.
- Lil chodź na chwilę ze mną. - wyszeptał Niall i chwycił mnie lekko za łokieć. Na twarzach wszystkich odmalował się wyraz ulgi. Weszliśmy do salonu.
- Horan o co tu chodzi? - spytałam już mega wkurzona.
- Ale Lil obiecaj, że się nie wkurzysz. - w jego głosie wyczułam błaganie.
- Dobrze, obiecuję. - odparłam.
Niall podszedł do jednej z szafek w kredensie i wyciągnął z niej jakiś kremowy kawałek papieru.
- Co to jest? - zaczęłam się denerwować coraz bardziej, a w głowie pojawiały się różne scenariusze, aż wszystko złączyło się w logiczną całość. Brak Liama, jego związek z Alex, kremowy papier.
- NIE! - wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi. - Powiedz błagam, że to nie jest to!
- Lilian... Proszę Cię.
Tylko matka tak do mnie mówiła. Podziałało. Usiadłam ponownie na kanapie.
- Kochanie nie denerwuj się i przeczytaj. - powiedział Niall i podał kopertę.
Wzięłam ją od niego, a po policzkach spływały mi pojedyncze łzy. Otworzyłam zapieczętowaną kopertę z napisem "Dla Lilian". Wyciągnęłam z niej kartkę w takim samym odcieniu co koperta. Było to zaproszenie...
Zaproszenie na ślub Liama i Alex. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moje ciało znieruchomiało i wiedziałam, że się nie ruszę. Nie mogłam. Dla mnie był to cios poniżej pasa. Niall widząc moją reakcję wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą. Nie docierało to do mnie...
Liam i Alex
Alex i Liam...
W mojej głowie wszystko wrzeszczało: POGIĘŁO KOGOŚ?!
Nie wiedziałam co robić. Czułam, że to jeszcze nie koniec rewelacji...


-------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ze względu na maturę, nie mam praktycznie w ogóle czasu, ale postaram się
dodać jutro kolejny rozdział. Miłego czytania :)

czwartek, 29 listopada 2012

To nie koniec!!!

Wiadomość dla moich kochanych czytelniczek!!

To nie koniec tego bloga! Już w ten weekend kolejny rozdział pełen zaskakujących zwrotów akcji!
Mam nadzieję, że ucieszy was ta wiadomość!!

Tęskniliście? Co chcielibyście, aby w nowym rozdziale się wydarzyło?:)

Buuuziaki!!♥♥♥

Zannie

Liebster Awards


Kochani!!

Chciałam wam bardzo podziękować za nominację do Liebster Awards!


Zostałam nominowana przez kilka osób i niezmiernie mnie to cieszy!:)

Mam nadzieję, że jeszcze większa ilość moich kochanych czytelniczek zechce zgłosić moją nominację :))

Nie bardzo się orientuję o co chodzi w tej "grze" ale damy radę:D


Aktualnie dostałam pytania od 3 osób. Od Boo HazzaSiwa ^^ i Zanny :)

Dziękuję bardzo dziewczynom i zabieram się za odpowiadanie na pytania.

Pytania od Zanny:

1. Od kiedy jesteś directionerką?

Od ponad 2 lat. Jestem nią od samego początku. Wszystko zaczęło się od tego, że oglądałam na bieżąco X Factor UK. Najpierw była miłość do Zayna i Liama, a potem do całego 1D (kiedy już powstali).

2. Jakie jest twoje motto życiowe?

YOLO - You Only Live Once (mój chłopak lubi mówić You Only Love Once)
Motto to jest ze mną już od kilku lat. Posiadam nawet bransoletkę z Lilou z zawieszką na której wygrawerowane jest YOLO.

3. Ile masz lat?

18 lat :) 

4. Jakie masz hobby?

Śpiewam. Jest to całym moim życiem i nie wyobrażam sobie nie móc tego robić. ( http://www.youtube.com/user/2507karola?feature=mhee )

4. Co lubisz w chłopcach 1D najbardziej?, tylko nie, że wszystko, tylko co  :P

Louis - niesamowicie pozytywne podejście do życia, ogromna czułość no i poczucie humoru!♥
Liam - serce! ta nieograniczona wrażliwość i miłość do fanów! ♥
Zayn - tajemniczość, wyjątkowość, oczy i głupie miny! ♥
Niall - OCZY, głos, skromność, delikatność i ta cholernie słodka niewinność!♥
Harry - dołeczki, loczki, UŚMIECH, genialne podejście do dzieci i przyjaźń z Louisem!♥

5. Jaki jest twój ulubiony cytat i czyj on jest?

Żyj tak jakby każdy dzień był Twoim ostatnim.
(nie wiem kto powiedział, ale zapamiętałam te słowa na całe życie)

6. Jak jest woja ulubiona książka?

Pamiętnik - Nicholas Sparks 

7. Jaki jest twój ulubiony kolor?

niebieski i fioletowy

8. Jaka jest twoja szczęśliwa liczba?

18
9. Najgorsza rzecz w twoim  życiu?

Aktualnie myśl, że mogę nie dostać się na studia na których mi zależy.

10. Ulubiony przedmiot w szkole?

W sumie to dwa: polski i angielski.

11. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach i w szkole?

W ludziach nie lubię kłamstwa, obłudy, udawania kogoś kim się nie jest.
W szkolę nie lubię traktowania uczniów jak przedmiotów, nie lubię nauczania, które powoduje, że nasz naród staje się coraz głupszy.

Pytania od 
Siwa ^^1. Opowiedz o sobie (zainteresowania, ulubiony kolor, ulubiona potrawa, hobby, itp.)
No więc uwielbiam śpiewać, moimi ulubionymi kolorami są niebieski i fioletowy, ulubiona potrawa to sushi, hobby to siatkówka, śpiewanie.

2. Co było inspiracją do napisania tego bloga?
1D oczywiście, ale doszłam do wniosku, że zawsze mnie do pisania ciągnęło więc chce spróbować swoich sił i zobaczyć czy coś z tego wyjdzie.

3. Którego z chłopców z One Direction lubisz najbardziej?
Kurcze, nie lubię takich pytań, bo nie lubię ich dzielić :D No ale jeśli mam wybierać to najpierw była miłość do Zayna na castingu zanim powstało całe 1D więc chyba Zayna. 

4. W takim razie za co?

Odpowiedziałam powyżej.

5. Co sądzisz o moim blogu (jeśli przeczytałeś)?

Podoba mi się koncepcja i wątki :)

6. Co zamierzasz robić dalej?

Studiować prawo lub dziennikarstwo sportowe, rozwijać się w kierunku wokalnym.

7. Która z płyt 1D bardziej przypadła Ci do gustu?

Take Me Home. Jest bardziej dojrzalsza i przez to bardziej mi się podoba, a teksty piosenek są cudowne!

8. Ulubiony gatunek, wykonawca i zespół muzyczny.
Nie mam ulubionego gatunku. Wykonawca to na pewno Ed Sheeran i Guy Sebastian, a zespół to 1D, Snow Patrol, Coldplay.

9. Jak sądzisz?- Mam pisać następnego bloga?
No pewnie! Rozwijaj się ile możesz!:)

10. Ulubiony film lub książka?

Książka - Pamiętnik - Nicholas Sparks
Film - Pamiętnik, August Rush, Szczęściarz, Jeden Dzień

11. Masz rodzeństwo?

Tak, dwójkę :) siostra ma 11lat, a brat ma 7lat.


No i pytania od 
Boo Hazza:1. Dlaczego lubicie 1D ?
Odpowiedziałam na to pytanie już wcześniej :) ale jeśli chodzi o 1D jako o całokształt to za to kim są, za to, że nie chcą udawać kogoś innego i starają się być jak najbardziej sobą.

2. Która jest wasza ulubiona piosenka z Up All Night i Take Me Home ?
UAN - Some Mistakes, Moments, More Than This
TMH - Little Things, Rock Me, Heart Attack, Over Again ♥

3. Podobają wam się tatuaże chłopaków ? Nie ? Dlaczego ?
Tak. Uwielbiam facetów, którzy mają tatuaże. Nie wiem czemu, ale dla mnie jest to meeega seksowne :D

4. Jakie jest wasze ulubione zwierzę ?

Koala, Panda, Pies ♥

5 . Co myślicie o dziewczynach chłopaków ?

Uważam, że są cudowne :) szanuję każdą z nich. Najbardziej kochałam Dan, ale szanuję to co się stało, bo wiem, że mieli swoje powody. El jest przesłodka, a Perrie ma obłędny głos. Nie kocham tej ostatniej, ale szanuję ją i podziwiam.

6. Jak poznałaś 1D ? Kiedy ?
Wszystko zaczęło się od tego, że oglądałam na bieżąco X Factor UK. Najpierw była miłość do Zayna i Liama, a potem do całego 1D (kiedy już powstali). Ponad 2 lata temu.
7. Gdzie chciałybyście zamieszkać ?
Londyn ♥ - marzenie od dziecka...

8. Czego słuchacie oprócz 1D ?
Oj sporo tego...
Ed Sheeran, Guy Sebastian, Snow Patrol, The Script, The Fray, Athlete, Christina Perrie, Lianne La Havas,
Maroon 5, Bruno Mars, Ben Howard, Adele, Leona Lewis, Alicia Keys, Muse, Robbie Williams, Anouk, Birdy, Chris Brown, Coldplay , Emeli Sande, Frank Ocean, Gavin DeGraw, Goo Goo Dolls, James Blunt, James Morrison, Jessie J, The Jezabels, John Legend, Kings Of Leon, The Last Goodnight, Lawson, Lee Ryan, Matt Walters, Neon Trees, Ne-Yo, Olly Murs, One Republic, Reamonn, Secondhand Serenade, Sky Ferreira, Slash, The SOL, Staind, McFly, Taio Cruz, Usher itd, itp...xd

9. Dlaczego piszecie bloga ?

Doszłam do wniosku, że zawsze mnie do pisania ciągnęło więc chce spróbować swoich sił i zobaczyć czy coś z tego wyjdzie.
10. Gdzie mieszkacie ?

w Jaworzu k. Bielska-Białej





Moje nominacje:
http://i-need-that-one-thing.blogspot.com/
http://giveyourhearta1d.blogspot.com/
http://mrsashtomlinson.blogspot.com/
http://one-direction-infection.blogspot.com/
http://all-day-all-night-with-1d.blogspot.com/http://twinkle-in-eye.blogspot.com/
http://more--than--this.blogspot.com/
http://dopokibede.blogspot.com/
http://another1dstory.blogspot.com/
http://stolemyheartstory.blogspot.com/
http://save-your-heart-tonight.blogspot.com/


Moje pytania:
1. Dlaczego zaczęłaś pisać?
2. Co chcesz studiować w przyszłości?
3. Którego z chłopaków lubisz najbardziej?
4. Ile masz lat?
5. Czy czytałaś kiedyś mój blog? Co o nim sądzisz?
6. Jak będzie wyglądać Twoje życie za 20lat?

7. Masz jakieś zwierzątko?
8. Jak długo jesteś Directionerką?
9. Jak poznałaś chłopaków?
10. Jakie jest Twoje największe marzenie?
11. Jakie jest Twoje motto życiowe?


Ponieważ mam wam coś do zakomunikowania to za 15min będziecie mogli przeczytać jeszcze jedną notkę. Mam nadzieję, że się ucieszycie :))

niedziela, 16 września 2012

Zayn - Rozdział XXVI

Przed przeczytaniem MUSICIE to włączyć i zostawić włączone na czas czytania:
1) http://www.rainymood.com/
2) http://www.youtube.com/watch?v=E6cTLc0rB4w


To chyba nie mogło skończyć się inaczej. Wiedziałam, że drugi raz nie mogę mieć tyle szczęścia. Pamiętacie jak mój świat się rozwalił, bo wszystko spieprzyłam? Wtedy wiedziałam, że jeszcze jest szansa, że on do mnie wróci. Teraz już tej szansy nie było.


- Przepraszam. Robiłem wszystko co w mojej mocy, ale serce nie okazało się wystarczająco silne. Z badań wynika, że już dawno przestało dobrze pracować, ustanie jego bicia było kwestią kilku dni. Nic nie mogłem zrobić..
Słowa lekarza dochodziło do mnie jak przez mgłę. Nie mogłam uwierzyć, że w ciągu niecałego roku moje życie obróciło się o 180stopni po to, żeby teraz znów pokazać mi, że nie mam nikogo. Nie miałam siły już zalewać się łzami więc jedyne co świadczyło o tym, że żyję, było cichutkie łkanie i tak tłumione przez ramiona Nialla. Zayn na OIOM-ie przeżył 2 dni, potem już żadna aparatura nie mogła mu pomóc. Byłam przy nim, przy ostatnich biciach jego serca. Leżałam przy nim i błagałam Boga, żeby mi tego nie robił, że pozwolił nam być szczęśliwymi, żeby dał jeszcze jedną szansę. Kiedy zostało już tylko kilka sekund, jedyne co udało mu się zrobić to przytulić mnie mocno do swego serca. Wiedziałam, że tak mówił mi: Kocham Cię.
Kiedy chwilę później nie poczułam unoszącej się klatki, a jego ramiona spoczęły na mnie bezwiednie, wiedziałam, że tym razem straciłam go na zawsze. Niall zabrał mnie z pokoju, a ja nie potrafiłam sama się poruszać, straciłam swoją duszę i już nigdy nie miałam jej odzyskać. Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie, nie wiedziałam nic oprócz tej jednej myśli tłukącej się w mojej głowie: On nie żyje. Nie mogłam z siebie wydobyć nic. Niall długo płakał, a ja stałam jak kamień, bez wyrazu. Dopiero po kilku godzinach zaczęłam cichutko łkać. Nie było mnie stać na nic więcej.

Kilka dni później chłopcy zorganizowali pogrzeb, nawet Liam pomógł, ale Alex nie pojawiła się od tamtego pamiętnego dnia. Było sporo osób, ale ja nikogo nie zauważałam. Dla mnie istniała tylko trumna. Po uroczystości w kościele, przeszliśmy na cmentarz. Tam została już tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. Louis i Harry wygłosili przemówienie, a kiedy ksiądz zakończył ceremonię, trumnę opuszczono do dołu wykopanego w ziemi. W tym momencie moje serce stanęło, a moim ciałem wstrząsnęły wszystkie emocje. Z mojego gardła wydobył się krzyk, a z oczu trysnęły łzy. Gdyby nie fakt, że Niall i Harry mnie przytrzymali to rzuciłabym się na ludzi trzymających Zayna. Padłam na kolana i zaczęłam powtarzać: Nie. Nie. Nie. Nie. Stało się to moją mantrą. Wszyscy się już rozeszli i mimo usilnych błagań, abym z nimi poszła, zostałam na cmentarzu. Po chwili zaczął padać deszcz. Nie przejęłam się tym faktem, jedyne co zrobiłam to położyłam się ziemi z nadzieją, że usłyszę bicie jego serca. Po kilku godzinach ktoś po mnie przyszedł. Nie wiem kto i nie wiem skąd się tam znalazł. Po jakimś czasie znalazłam się u siebie w łóżku, przebrana i umyta. Trzymałam w rękach bluzę Zayna i szlochałam.

Minęło kilka dni. Nie wstawałam z łóżka. Nie chodziłam do toalety, jeść, przebrać się, nie spałam. Nie potrafiłam nic. W pewnym momencie do pokoju wszedł Niall i położył się obok mnie, kiedy poczułam jego ramiona, przytuliłam się jeszcze mocniej i tylko wyszeptałam: On już nie wróci. Po czym płacz mój i Horana stłumił cokolwiek innego. W głowie brzmiały mi słowa piosenki, którą kiedyś pokazał mi Zayn:

“I would die for you”
“I would die for you”
And it all came true
It all came true... 

(Chcę umrzeć dla Ciebie,
Chcę umrzeć dla Ciebie
I to wszystko się spełniło
To wszystko się spełniło...)


Po pewnym czasie zaczęłam znowu wykonywać podstawowe funkcje życiowe. Chodziłam cały czas w rzeczach Zayna, żeby nie zapomnieć, chociaż wiedziałam, że nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę jak to było kochać, jak to było cierpieć, jak to było dzielić z kimś szczęście... Nie oddałabym tego za każde skarby świata.

"Nasza miłość jest jak wiatr. Nie mogę jej zobaczyć, ale ciągle ją czuję." 
                                                                                                    ~ A Walk To Remember        



---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długi czekaliście i przepraszam, że taki krótki,
ale klasa maturalna zobowiązuje.

Mam nadzieję, że przeżyjecie taki obrót zdarzeń....

sobota, 1 września 2012

PRZEPRASZAM!


KOCHANI!

Mam małe problemy prywatne od dłuższego czasu i dlatego mnie nie ma, ale przysięgam, że jak tylko wszystko sobie poukładam to od razu zacznę pisać... Przepraszam was najmocniej, ale gdyby to nie było coś poważnego to pewnie bym tu cały czas była.

Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

~ Zannie

niedziela, 22 lipca 2012

Zayn - Rozdział XXV

- Więc wybrałaś jego... Jakoś mnie to nie dziwi. Byłem na to przygotowany... On był pierwszy, jego bardziej kochasz.
- Liam, przepraszam.
- Lil, wybrałaś już... Nic na to nie poradzę. - powiedział Payne. Nagle zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam, ale muszę to odebrać...
- No skoro musisz to chyba nie ma wyjścia. - odparłam. Liam wstał i podszedł do drzwi. Spokojnie mogłam usłyszeć jego głos.
- Cześć. Tak, nie ma problemu. Kiedy? Zaraz przyjadę. Wszystko w porządku, zrozumie. Do zobaczenia.
"Alex, Boże jak ja jej nienawidzę." - pomyślałam.
- Muszę jechać. Alex zepsuł się samochód i potrzebuje mojej pomocy.
- Rozumiem, że jesteś jedynym, który może jej pomóc?
- Lily przestań.. Już wybrałaś. Nie jestem Twój.
- Nie musisz tego mówić, bo bardzo dobrze o tym wiem, a co do Alex to jeszcze zobaczysz o czym mówię.
- Mam dosyć twojego wymądrzania się...Alex się zmieniła, a gdybyś tylko pozwoliła jej się poznać to zobaczyłbyś, że to ja mam rację.
- Wiem co mówię Liam. Koniec dyskusji. Jedź, bo jeszcze zacznie płakać... - powiedziałam z ironią i wyszłam. Byłam wściekła. Owszem wybrałam Zayna, ale to nie dawało jej prawa do traktowania tak Li. Nadal się o niego martwiłam.
- Gdzie jest Liam? - zapytał Horan kiedy zeszłam na dół.
- Pojechał do Alex, bo była w potrzebie.
- Lily nie przejmuj się... Jeszcze zobaczy jaka jest naprawdę.
- Mam nadzieję Niall... Mam nadzieję. - odparłam i go przytuliłam.

Po kilku dniach stało się coś czego się bałam. Liam przyszedł z Alex i oznajmił, że są parą.
- Jaja sobie robisz?! - krzyknął Louis kiedy zabrał Li do innego pokoju.
- Przecież nie możesz z nią być! Liam jesteś aż tak ślepy? Nie możesz z nią być... Ale Ty chyba naprawdę jesteś głupi...
- Ty też?! Cholera dajcie wy mi wszyscy spokój! Alex wychodzimy! - wparował Liam do salonu, zabrał moją siostrę i po 5min wyszli z domu. Po chwili Harry wyskoczył na Lou, że tak ich potraktował, Niall się wplątał, a ja po prostu musiałam stamtąd wyjść. Pojechałam do Zayna do szpitala.
- Cześć kochanie. - powiedziałam wchodząc na salę. Nagle stanęłam jak wryta.
- Siostro! Siostro! Sioooostro!
- Coś się stało panienko?
- Gdzie jest Pan Malik?
- To panienka nie wie? Pan Malik został dziś rano przeniesiony na OIOM, jego stan się pogorszył.
- Jak to pogorszył?! Jezu siostro gdzie on jest?
- Proszę zejść dwa piętra i tam już panienkę pokierują.
- Dziękuję.
Zbiegłam na dół i dotarłszy na oddział zostałam zaprowadzona do Zayna. Leżał między mnóstwem urządzeń jednak tylko jedno z nich mnie przeraziło. Znów zobaczyłam to co widziałam prawie rok temu. Zayn był podłączony do aparatury podtrzymującej jego serce. Nie mogłam uwierzyć, że historia znów zatacza koło. Zadzwoniłam do chłopaków, pojawili się w ciągu 15min.
- Tak bardzo się boję... Dlaczego znowu muszę przez to przechodzić?! dlaczego ja?! - zaczęłam płakać.
- Kochanie spokojnie. Już raz z tego wyszedł, bo miał Ciebie, teraz też Ciebie ma i też z tego wyjdzie... Nie bój się maleńka. - powiedział Horan z pewnością w głosie jednak jego wzrok skierowany na Louisa i Harrego wyrażał całkiem co innego. Wiedziałam, że teraz historia niekoniecznie skończy się tak dobrze jak na początku. Zayn spał i wydawał się taki spokojny, a mi w głowie dźwięczały jego słowa: To serce mam dzięki Tobie i ono zawsze będzie biło dla Ciebie. Pamiętaj, że będę Cię kochał niezależnie od wszystkiego. Nie zapomnij o mnie, nigdy...


-----------------------------------------------------------------------------------
Jednak będę cały czas... Mam nadzieję, że się cieszycie i że ten rozdział się wam spodoba, pomimo, ze jest krótki. Muszę wstać o 2 w nocy na galę TCA dlatego taki krótki.
Miłego czytania! xxx

Zayn - Rozdział XXIV

- Lily co ona tu robi? - zapytał Niall.
- Nie mam zielonego pojęcia, nie utrzymywałam z nią kontaktu od 10 lat, od kiedy rodzice się rozwiedli.Uwierzcie mi, że ona jest straszna. Nie chcecie mieć z nią nic do czynienia...
- Czy ja wiem, wydaje się miła. - powiedział Liam, który właśnie wyszedł z salonu, gdzie rozmawiał z Alex.
- Ale wcale taka nie jest, tylko się taka wydaje...
- Lil nie rozmawiałaś z nią przez 10lat, pewnie się zmieniła. - zaczął bronić jej Harry.
- Mam jeszcze brata, który po rozwodzie mieszkał z nią i z matką. Wiem co o niej mówił, po drugie nie chcę jej tutaj.
- Przesadzasz. - odparł Zayn i poszedł razem z Harrym i Liamem do Alex. Louis już z nią siedział. Ze mną został Niall.
- Ja Ci wierzę, nie podoba mi się, że nagle się tu zjawia i, że robi zamieszanie...
- Niall boję się... Ona zawsze zabierała to co było dla mnie najważniejsze. Nie chcę was stracić.
- Mnie nie stracisz, na pewno. - powiedział Horan i razem poszliśmy do salonu. Kiedy tam weszłam, już sam widok mi się nie spodobał. Alex zarzucała swoje "cudne" loki, trzepotała rzęsami, chichotała, a to wszystko przy wtórze śmiechów Zayna, Liama i Harrego. Louis siedział niezadowolony. Jemu też się ta sytuacja nie podobała.
- Alex mogłabym Cię prosić na chwilę.
- Pewnie. - wstała ze śmiechem i chłopcy również zaczęli się śmiać, ale za cholerę nie wiedziałam co było w tym takiego śmiesznego.
- Po co przyjechałaś? Znowu chcesz mi zrujnować życie?
- Kochanie o czym Ty mówisz? Przyjechałam bo to nasze urodziny, chciałam się z Tobą pogodzić. - powiedziała ze słodkim uśmiechem.
- Naprawdę się łudzisz, że Ci uwierzę.
- Lily ja naprawdę się zmieniłam.
- To się jeszcze okaże, jutro wracasz do domu.
- Tak właściwie to nie do końca...
- Jak to nie do końca?! - byłam naprawdę wściekła.
- Dostałam pracę w tutejszej aptece. Zostaję na co najmniej 6 m-cy.
- Chyba sobie ze mnie kpisz!
- Nie... Myślałam sobie, że...
- Nie, nie będziesz mieszkać w tym domu.
- Ok. Znajdę sobie jakieś mieszkanie, a do tego czasu będę mieszkać w hotelu.
- I mam nadzieję, że będziesz trzymać się od nas z daleka. - powiedziałam i wróciłam do chłopaków.
Alex weszła do salonu płacząc. "No chyba sobie ze mnie jaja robisz! Kuźwa!" - pomyślałam.
Od razu znalazł się przy niej Liam.
- Alex co się stało?
- Nie znalazłam jeszcze mieszkania, a nie stać mnie na hotel.
- Przecież możesz mieszkać u nas... - powiedział Harry.
- Lily nie bardzo chce mojego towarzystwa..
- Lil.. - powiedzieli Zayn i Liam równocześnie.
- A ja uważam, że Lil ma rację. - odparł Louis, a Niall go poparł.
- Nie ma mowy. Ona zostaje. - powiedział Harry. Nie było już mowy na dyskusję, Alex zostawała.
- Dziękuję! - wybuchnęła radością dziewczyna.
- Jakoś taka zbyt radosna jak na osobę, która przed chwilą rozpaczała. - wyszeptał mi do ucha Horan.
Kurde ta cała sytuacja zaczynała mnie martwic coraz bardziej. Wiedziałam, ze Alex się nie zmieniła, takie osoby się nie zmieniają. Od dzisiaj moje życie miało być jeszcze gorsze.

Po kilku dniach miałam ochotę się zabić. Miałam przy sobie tylko Louisa i Nialla. Oni mnie nie zostawili nawet na sekundę, ale Zayn i Liam byli sprzedani. Oni nie widzieli świata poza Alex, ale wiedziałam, że to tylko chwilowe. Ta dziewczyna była dosłownie wszędzie. Połowa zespołu straciła głowę. Znając Alex wiedziałam, że coś wykombinuje, aby mnie zniszczyć. Na razie zabrała mi chłopaków, czekałam co będzie następne.
- Dzwońcie po karetkę! SZYYYBKO! - usłyszałam krzyki Harrego.
Zbiegłam na dół najszybciej jak się tylko dało. W przedpokoju na ziemi leżał Zayn.
- Jezu! - krzyknęłam i usiadłam przy nim. Wzięłam jego głowę i położyłam na swoich kolanach.
- Zayn nie teraz, nie rób mi tego znowu, nie teraz... - zaczęłam cicho powtarzać. Nagle zauważyłam w kącie Alex, która płakała.
- Coś Ty mu zrobiła?
- Ja nie wiedziałam... Ja tylko chciałam dla zabawy go przestraszyć... Nie wiedziałam...
- NO WŁAŚNIE! Zjawiasz się tutaj i myślisz, że wszystko możesz i wszystko wiesz! Zayn miał operację!
- Karetka przyjechała! - krzyknął Louis.
Sanitariusze zabrali go do karetki. Jeden z lekarzy powiedział, że na skutek podwyższonego ciśnienia i adrenaliny, serce nie wytrzymało i Zayn przeszedł zawał. Nie można było z nim pojechać, ani go odwiedzić przez kilka najbliższych dni, jego stan był zbyt niestabilny. Po 3 dniach pojechałam do szpitala. Zayn leżał i spał, wyglądał tak niewinnie.
- Zayn.. - wyszeptałam, siadając na jego łóżku.
- Lily... znów się spotykamy w szpitalu. - uśmiechnął się lekko.
- A ja znów się bałam o Ciebie.... Boże, czemu znowu muszę przez to przechodzić...
- Lil, wszystko jest w porządku. Zawsze mogło być gorzej. - zaśmiał się.
- To nie było śmieszne... Alex się wyprowadziła, znalazła mieszkanie. Chociaż obawiam się, że i tak będzie nas nadal nękać...
- Czemu jesteś dla niej taka surowa?
- Bo ona nie zasługuje na inne traktowanie... Zobacz gdzie się przez nią znalazłeś.
- Kochanie lekarz powiedział, że kumulowało się to we mnie przez ostatnie kilka dni, więc to nie była jej wina...
- Koniec dyskusji, nie chcę jej w moim życiu. Przez ostatnie kilka dni miałam jedynie Louisa i Nialla. Ty i Liam nie widzieliście świata poza Alex.
- Przecież wiesz, że kocham tylko Ciebie...
- Tak, ale jesteśmy tak podobne, że nie jest trudno zapomnieć którą się kocha.
- Lil i tak musisz się zdecydować którego z nas chcesz bardziej. Nie będziemy czekać wieczność. A gdzie jest Li?
- Od wyprowadzki Alex całe dnie spędza z nią, pomagając urządzić jej mieszkanie.
- No to chyba powinnaś podjąć już decyzję.
- Wiem. Dlatego tu jestem. Przyjechałam tu dla Ciebie i z Tobą wyjadę. Jeśli mam z kimś być to tylko z Tobą. Kocham Liama, ale ta miłość nie ma porównania z tą do Ciebie.
- Mówiłem Ci już jak cudowna jesteś? - powiedział Malik, po czym usiadł, a jego dłonie powędrowały do mojej twarzy. Najpierw ją pogładził i znów poczułam ten ogień. Potem trzymając moją twarz przybliżył się tak, że dzieliło nas tylko kilka milimetrów i powiedział:
- Cokolwiek zrobię, powiem lub pomyślę, będę zawsze robił to wiedząc, że mam Ciebie... - po czym mnie pocałował.
- Kocham Cię i pamiętaj o tym zawsze. - powiedziałam i położyłam się obok Zayna. Liam jeszcze nie wiedział o mojej decyzji, ale coś mi się wydawało, że nie będzie rozpaczał...

----------------------------------------------------------------
Nie będzie mnie przez pewien okres... Nie wiem ile. Pewnie kilka dni.

Miłego czytania xxx

sobota, 21 lipca 2012

Zayn - Rozdział XXIII

Niall wrócił. Już bardziej szczęśliwsza być nie mogłam. Chłopcy znów byli razem. Horan przeprosił, ze mnie zostawił, bo powinien przy mnie być, bo byłam i jestem jego najlepszą przyjaciółką. Ale powiem szczerze, że nie czułam się przez niego zdradzona. Tęskniłam za nim jak cholera, ale rozbiłam przyjaźń chłopaków.. On też miał się z czym uporać.
Całą noc przesiedziałam z Horanem. Rozmawialiśmy o wszystkim, brakowało na tego. Nad ranem zasnęliśmy wtuleni w siebie. W końcu mogłam spokojnie zasnąć, wiedząc, że mój najlepszy przyjaciel jest ze mną.
Rano obudziłam się sama.
"No cóż, widocznie Niall musiał iść. Dzisiaj jest dość ważny dzień w moim życiu, dzisiaj kończę 18 lat. Ciekawe czy ktoś będzie pamiętał..." - pomyślałam i podekscytowana wyskoczyłam z łóżka. Poszłam się umyć i ubrać. Zeszłam na dół do kuchni.
- Śniadanie masz kochanie na stole, ja wychodzę. - krzyknął Liam i po kilku sekundach zniknął za drzwiami.
"Chyba nie pamięta. No trudno..." - pomyślałam i usiadłam, aby zjeść moją jajecznicę.
- Cześć skarbie. - powiedział Zayn wchodząc do kuchni i całując mnie w czoło.
- Cześć Lil. - odezwała się Alice. Nie wytrzymałam.
- Alice, posłuchaj złotko. Lil jestem dla Zayna i Liama. Dla Ciebie jestem Lily, to po pierwsze. Po drugie masz 2 godziny, żeby wynieść się z tego domu. Możesz być dziewczyną Zayna, ale w tym domu mieszkać nie będziesz. To chyba byłoby na tyle. Pudełka na swoje rzeczy możesz znaleźć przy drzwiach. Pa. - wyszłam zostawiając Alice w lekkim szoku. Zayn nie protestował, mimo, iż ta czekała na jego zdanie w tej sprawie. Po 15min usłyszałam jak z hukiem trzasnęły drzwi wyjściowe. "Jeden problem mniej." - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Już nie będę musiała udawać, że ją lubię, bo jak dla mnie była zdzirą.
- Lily, Lily! - usłyszałam jak Horan mnie woła. - Lily chodź na chwilę!
"Wiedziałam, że on nie zapomniał." - pomyślałam i zeszłam na dół do salonu.
- O co chodzi Nialler?
- Nie wiem co mam na siebie ubrać.
- Tylko po to mnie wołasz?!
- Oj no bo Ty jesteś w tym najlepsza.
- Weź tą czerwoną polówkę, ładnie będzie wyglądać do tych białych rurek...
- Dzięki skarbie!
- Spoko. - odburknęłam.
- A gdzie jest Harry i Louis?
- Wyszli wcześnie rano coś załatwić.
- Aha.
Po tak wyczerpującej konwersacji poszłam na górę. Jednak było mi trochę przykro, że zapomnieli. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Ok.13 zbudził mnie krzyk Horana.
- Lily.. Lily.. Liiiiiiilyyyyy...!
- Słucham?!
- Wstawaj, jedziesz ze mną na zakupy!
- Zaraz zejdę. - doszłam do wniosku, ze zakupy to nie taki zły pomysł. Wyszłam z Niallem po 15min. Pojechaliśmy do największego centrum handlowego w mieście. Mieliśmy ok. 3-4h chodzenia przed sobą. Po 3h doszłam do wniosku, że jestem wykończona i chcę wracać do domu.
- Jeszcze nie, musimy pójść jeszcze w kilka miejsc.- powiedział Nialler z dziwnym uśmiechem po czym zabrał mnie do Sephory i poprosił Panią o ładny, "próbny" makijaż. Później kupiliśmy w River Island sukienkę i  powiedział, ze nie powinnam jej ściągać tylko od razu się pokazać chłopakom, potem były buty, a na końcu fryzura.
- Horan co tu się dzieje?!
- Nic się nie bój, będzie dobrze.
Po 10min siedziałam w samochodzie w drodze do domu. Żaden samochód chłopaków nie stał przed domem.
- Widzisz nikogo nie ma. Po co ja sie tak wystroiłam!
- Przepraszam, myślałem, że ktoś będzie... - powiedział skruszony Niall.
- Dobra, idę otworzyć. - poszłam do domu i położyłam zakupy na podłodze, już miałam iść na górę kiedy Niall krzyknął z kuchni, żebym otworzyła drzwi na taras, bo duszno jest.
- Masz bliżżżeeeejjj....
- Ale ja jem! - krzyknął.
- No tak, to wszystko tłumaczy... - powiedziałam sarkastycznie pod nosem. Poszłam do salonu i otworzyłam drzwi, wtedy moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok świata. Wszyscy moi znajomi, wszyscy moi bliscy wyskoczyli i krzyknęli "Wszystkiego Najlepszego!".
- Hooooooooooran!
- Całkiem nieźle mi poszło, co? - powiedział Niall przytulając mnie od tyłu.
- Kocham Cię mój wariacie.
- Wszystkiego Najlepszego moja solenizantko! Nigdy bym nie zapomniał! - powiedział i mnie ucałował.
Po chwili wszyscy zaczęli do mnie podchodzić, składać życzenia, dawać prezenty. Jak się okazało Harry i Louis wyjechali z samego rana, żeby załatwić catering i lampiony.
- Dziękuję kochani! Dziękuję z całego serca! ♥
- Na sam koniec zostały jeszcze 2 osoby i 2 prezenty... Pierwszy będzie Liam. - kiedy Louis powiedział te słowa, z tłumu wyłonił się Liam z koszykiem w ręku.
- Wiem jak bardzo tego pragnęłaś i jak długo na to czekałaś. Chcę abyś zawsze patrząc na swój prezent myślała o mnie. - wypowiedziawszy ostatnie słowa wyciągnął z koszyka małego szczeniaka.
- Nie wierzę! Liam przecież to jest maltipoo!
- Wiem skarbie... pojechałem rano do samego Londynu, żeby Ci go przywieźć.
- Dziękuję! - powiedziałam i przytuliłam Liama, a potem pocałowałam go w policzek.
- Moje kochanie! Od dzisiaj będziesz nazywał się Lucky. - powiedziałam do szczeniaka i przyłożyłam go do serca.
- Jeszcze został jeden prezent. Zayn... - zapowiedział Louis.
- Zostałem jeszcze ja, bo chciałem, żebyś dostała mój prezent jako ostatni, żeby na zawsze zapadł Ci w pamięć. - powiedział Malik po czym za nim pojawił się Niall z gitarą i usiadł na stołku. - Ta piosenka wyraża wszystko czego nie potrafiłem wyrazić słowami. Horan zaczął grać, a Zayn śpiewać. Chyba dawno nie słyszałam tak pięknego tekstu. Przy słowach:

You've been a long time coming around
Thought i was lost but now i'm found
You're like the final piece of the jigsaw puzzle
I've been waiting for all my life

Zaczęłam płakać. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Kiedy Zayn skończył miałam cała mokrą twarz.
- Dziękuję... - wyszeptałam.
- To nie wszystko. - powiedział Malik i wyciągną z kieszeni płytę. - Tutaj masz tą piosenkę nagraną, abyś zawsze, niezależnie od wszystkiego wiedziała, że to o czym ona mówi jest całą prawdą.
- Dziękuję... - powiedziałam, a Zayn zbliżył się do mnie na tyle, żebym mogła go pocałować.
- Jeszcze nie teraz... Nie mogę. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek, tak samo jak Liama.
Po chwili dał się słyszeć krzyk Louisa.
- Lily! Lily! Lepiej, żebyś tu przyszła. - jego głos był dziwnie przestraszony. Pobiegłam jak najszybciej do domu.
- O co chodzi? Stało się coś?
- Idź do drzwi i powiedz mi, że śnię, a jeśli nie śnię to powiedz mi jak to możliwe...
Przeraziły mnie te słowa jeszcze bardziej niż krzyki. Poszłam więc do przedpokoju i stanęłam jak wryta.
- Wszystkiego najlepszego sis!
- Alex... - wykrztusiłam.
- Kto to jest?! - wrzasnął Louis.
- Lou to jest moja siostra... Bliźniaczka. - powiedziałam. Miałam wrażenie, że zaraz zejdę na zawał. Jak widać to jeszcze nie był koniec niespodzianek w moim życiu...


-----------------------------------------------------------------------
Podobało się komuś? Jeśli tak to nie pogardzę komentarzem..:P
Nie no żartuje... :)

Miłego czytania. xxx

Notka ode mnie

Kochani tak bardzo się cieszę, że tyle was tutaj jest. Jestem wdzięczna wszystkim, którzy pokazują swoje zainteresowanie i wsparcie poprzez komentarze. Wielu z was mówi, że mam talent do pisania. Trudno samemu to stwierdzić, bo pisanie to po prostu moja pasja, którą rozwijam od 8-9 roku życia i mam nadzieję stawać się każdego dnia coraz lepsza. Jestem tak bardzo dumna, że tyle wejść jest już na tym skromnym blogu, że jeszcze macie ochotę go czytać i akcja się wam podoba.

Powiem wam, ze ciężko jest dogodzić wszystkim, bo część chce aby Lilly była z Liamem, a część aby była z Zaynem. Trochę ciężko będzie to rozwiązać, ale powiem wam, że mam mały pomysł, który mam nadzieję, przypadnie wszystkim do gustu, pomimo, że będzie troszkę nietypowy. Pojawią się nowe postacie, które trochę zamieszają i to nie tylko w życiu Lilly, ale również w związku Harrego i Lou... Mam nadzieję, że moje pomysły się wam nie znudzą, a wbrew przeciwnie, przybędzie was jeszcze więcej.

Dziękuję za wszystko i oczekujcie nowego rozdziału, który powinien pojawić się już dzisiaj do godziny 24.

Buziaki,
Zannie xxx

piątek, 20 lipca 2012

Zayn - Rozdział XXII

Rano obudziłam się wtulona w Liama. Nie przeszkadzało mi to. Wbrew pozorom to on był tym, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
- Dzień dobry, piękna.
- Dzień dobry, długo się tak patrzysz?
- Wystarczająco długo, żeby stwierdzić, że byłem idiotą zostawiając Cię samą.
- Na dobre mi to wyszło. - uśmiechnęłam się nie pewnie.
- Ale mi nie... Nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Musiałem ochłonąć, przepraszam, że to tak długo trwało.
- Liam to była moja wina.. Kochanie 2 facetów nie jest łatwe.
- Wiem. Jest jedna rzecz dzięki której Zayn zawsze będzie miał przewagę niezależnie od tego co zrobię....
- Przestań. Idę się kąpać. - przerwałam mu i wstałam z łóżka. Kiedy byłam przy drzwiach od łazienki, usłyszałam cichy głos Li.
- Przysięgałaś mu, że Twoje serce będzie należeć do niego. Niezależnie od wszystkiego, jego zawsze będziesz kochać bardziej...
- Wiem. - wyszeptałam ledwo słyszalnym głosem i zamknęłam za sobą drzwi. Wyszłam już uczesana i ubrana. Dzisiaj miałam dzień wolny, a trzeba było zrobić zakupy, bo w domu nic nie było. Zeszłam do kuchni gdzie już rządziła się Alice.
- Dzień dobry. - powiedziałam.
- A cześć... Miło było, ale idę się ubrać. - w ciągu kilku sekund, ubrana w koszulę Zayna, Alice zniknęła z moich oczu.
- A mnie już nie zauważasz? - odezwał się Zayn z uśmiechem.
- Dzień dobry. Jadę na zakupy, potrzebujesz czegoś?
- Chyba nie... Jedziesz autobusem?
- Tak.
- Nie ma mowy, jedziesz ze mną. Nie będziesz się tłukła autobusem z zakupami. - postawił się Zayn.
- Tak właściwie to ona jedzie ze mną. - w kuchni pojawił się nagle Liam.
Nie chciałam robić problemów, więc powiedziałam Li, że muszę z Zaynem o czymś porozmawiać i, że jest to naprawdę ważne. Po krótkiej rozmowie Payne zgodził się, żebym jechała z Malikiem. Ten drugi wyszedł z kuchni z triumfującym uśmieszkiem.
- Nie ciesz się tak, bo rozmowa nie będzie przyjemna. - odpowiedziałam, aby trochę go zgasić, no i udało się. Wyszliśmy na dwór i Zayn od razu wybiegł przede mnie aby otworzyć mi drzwi.
- Dziękuję. - powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Po chwili mustang ruszył, a towarzyszył temu ryk silnika. Lubiłam ten dźwięk, nie wiem czemu, ale dobrze na mnie wpływał.
- Zayn... Chcę wiedzieć, dlaczego..
- Dlaczego sąd wysłał mnie na prace społeczne ?
- Tak.
- No cóż. Po moim wyjeździe nie mogłem się znaleźć. Piłem, ćpałem. Pewnego dnia była tak bardzo pijany, żeby bez powodu doczepiłem się do pewnego chłopaka. Pobiłem go, dosyć mocno. Trafił do szpitala z połamanymi obustronnie żebrami, pękniętą kością udową w lewej nodze i z wstrząśnieniem mózgu. Nie uciekałem, sam zadzwoniłem po karetkę, a później po policję.
- Powiedz mi tylko dlaczego go pobiłeś?
- Byłem pijany i zły.
- Na mnie...
- Na siebie, że okazałem się tak słaby, że odszedłem.
Samochód zatrzymał się na parkingu przed supermarketem. Wysiedliśmy z auta. Zayn podszedł do mnie i zamiast iść obok mnie, stanął przede mną i chwycił moją dłoń. Znów poczułam ten sam ogień zalewający moje ciało. Wziął moją dłoń i położył na swoim sercu.
- Czujesz jak bije?
- Tak...
- Nie biłoby gdyby nie Ty. Zawdzięczam je Tobie i chce Ci pokazać, że zrobię wszystko abyś o tym wiedziała. Kocham Cię Lil, niezależnie od wszystkiego.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu poszłam po wózek i ze śmiechem zaczęłam coś tam opowiadać. Zakupy zrobiliśmy dość szybko i po godzinie już wracaliśmy do domu.
- Co jest?! - zapytałam kiedy wjechaliśmy na podjazd.
Przed domem stał ukochany samochód Lou - czarny Jaguar E-type. Popatrzyłam na Zayna, ale on był równie zaskoczony co ja. Zabraliśmy zakupy i weszliśmy do domu, gdzie w salonie siedzieli Liam, Alice oraz Lou i Harry.
- Cześć Lily. - powiedział Lou z uśmiechem i mnie przytulił. - Zayn. - powiedział do Malika i uśmiechnął się na jego widok.
- Harry, obiecałeś. - powiedział Tomlinson, po czym chwycił Styles'a za rękę i trzymając jego dłoń w swojej, podeszli do nas.
- Dzień dobry Lily. - powiedział Harry.
- No i nie było tak ciężko. - zaśmiał się Lou.
- Co wy tu robicie? - zapytał w kocu Malik. - I gdzie jest El?
- Przyjechaliśmy, bo martwiliśmy się o Lily, myśleliśmy, że jest sama, a już minęło zbyt dużo czasu. - odpowiedział Boo Bear. - A El wróciła do swojego byłego. Nie mam jej tego za złe. Ona jest szczęśliwa, ale ja też jestem. - wypowiadając ostatnie słowa Louis popatrzył się na Harrego i ścisnął jego rękę. Nikt w tym pokoju nie był zdziwiony widząc ich jako parę, bo wszyscy od dłuższego czasu wiedzieli, że coś się święci.
- To ja pójdę rozpakować zakupy. - przerwała milczenie Alice.
Wzięła torba i zniknęła w kuchni. Nie była ona w temacie, nie wiedziała co się dzieje, no i jej "chłopak" mnie kochał. Z jednej strony pomyślałam sobie, że nie jest jej łatwo, ale z drugiej strony zdałam sobie sprawę, że sama się o to prosiła. Usiedliśmy wszyscy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać. Na początku było ciężko, ale potem rozmowa sama się potoczyła.
- Ciekawi mnie gdzie jest Niall... - powiedział Liam.
- Nie wiem, pewnie gdzieś siedzi i znowu coś je. - zaśmiał się Harry.
- Oj przestańcie, nie wiadomo co robi, ale tęsknię za nim.
W tym samym momencie kiedy wypowiadałam ostatnie słowa, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! - wykrzyknęłam i pobiegłam to zrobić. Kiedy tylko je uchyliłam, krzyknęłam z radości i rzuciłam mu się na ramiona.
- Tak bardzo tęskniłam. - powiedziałam zamykając za nim drzwi.

-----------------------------------------------------------------------------------
Jutro rano dodam kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że ten was chociaż trochę zadowala. xxx

czwartek, 19 lipca 2012

Zayn - Rozdział XXI

Zayn wszedł na salę równo o 10:00. Najstarsze dzieci były w szkole, a 5 młodszych została w ośrodku.
- Cześć, odnośnie dzisiejszej nocy...
- Przestań. - przerwałam mu. - To Twoje życie i możesz robić z nim co chcesz. Teraz weź Oscara i Amandę i zajmij ich czymś, bo ja muszę poświęcić trochę czasu reszcie.
- Ale Lil... - w jego głosie słychać było nutę smutku i skruchy.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Już nie jestem dla Ciebie Lil, więc przestań się tak do mnie zwracać i swojej dziewczynie powiedz to samo. - powiedziałam na jednym oddechu, po czym odwróciłam się napięcie i poszłam zająć się Amelią, Liz i Jacobem. Nie dałam mu szansy odpowiedzi, bo wcale na nią nie czekałam, nie chciałam jej. Zayn cały dzień próbował ze mną porozmawiać, ale ponieważ to ja dawałam mu opinię w sądzie, musiał wykonywać wszystkie moje polecenia. Zajęłam go na tyle, że nie miał czasu zamienić ze mną nawet słowa. Niestety maluchy poszły po południu na drzemkę, a starsze jeszcze nie wróciły ze szkoły. Wiedziałam, że musimy porozmawiać i nie ucieknę od tego nawet na milimetr.
- Lil musimy porozmawiać.
- Chyba Ci coś wcześniej powiedziałam na temat "Lil". Już nią dla Ciebie nie jestem. To po pierwsze, po drugie nic nie musimy i nic nie musisz mi mówić. W sumie sama nie wiem czy chcę cokolwiek wiedzieć. Wiesz co jest najgorsze? Nie fakt, że popełniłeś przestępstwo i że wysłał Cię tu sąd, bo wydaje mi się, że znam Cię na tyle, że wiem, że niektóre rzeczy robisz z głupoty, ale najgorsza jest świadomość, że złamałam Ci serce i przeze mnie kochasz teraz kogoś kto leci tylko na Twoją kasę, najgorsza jest świadomość, że to ja spierdoliłam Ci życie i właśnie dlatego nie mogę z Tobą rozmawiać i patrzeć Ci w oczy. Chociaż w sumie jest jedna rzecz, która jest jeszcze gorsza - Twoja nienawiść. Zayn, którego znałam nigdy nie powiedziałby do mnie tego co wczoraj wyszło z Twoich ust. Przepraszam Cię, bo wiem, że to moja wina, ale ja nie mogę z Tobą rozmawiać, nie potrafię, bo nie chcę rozmawiać z kimś dla mnie totalnie obcym.
- Lil...
- Przestań do cholery! Nie znam Cię, ok?! Nie wiem kim jesteś i niech tak na razie zostanie.
Wstałam, bo Liz się obudziła. Zayn nadal siedział i chyba przeżył lekki szok, jeśli chodzi o moją reakcję.
- Jesteś inna, silniejsza. A myślałem, że po moim wypadku już silniejsza nie będziesz. Pamiętaj, że nigdy Cię nie nienawidziłem i nigdy nie będę. Pamiętaj, że żyję dzięki Tobie. Pamiętaj, że niezależnie od wszystkiego zawsze będziesz moją Lil i nic nigdy tego nie zmieni. Pamiętaj, że ja wciąż Cię kocham... - wyszeptał te słowa wprost do mojego ucha, stojąc za mną i trzymając swoje ręce na mojej tali. Kiedy poczułam jego dotyk, całe moje ciało zadrżało i obudził się we mnie ogień, którego się bałam, a który już dawno zgasł. Zayn odsunął się ode mnie i poszedł do reszty dzieciaków. Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam teraz myśleć. Do 18:00 nie rozmawialiśmy. O szóstej przyszła Lucy zająć się dzieciakami, bo mój dyżur dobiegł końca, co oznaczało, że Zayn również skończył.
- Mogę wrócić z Tobą? Chciałbym porozmawiać.
- Mustang stoi przed budynkiem, a ja idę na nogach. Może lepiej jedź.
- Nie. Zabiorę go jutro. - powiedział po czym otworzył samochód, zabrał torbę, zamknął go, schował kluczyki i do mnie dobiegł.
- Zayn nie wiem czy to dobry pomysł. Alice czeka na Ciebie w domu. Powinieneś być ze swoją dziewczyną.
- Kiedyś ją miałem, ale nie wiem czy uda mi się do niej wrócić. Alice nic dla mnie nie znaczy i nie znaczyła. Była tylko fajną odskocznią, zapomnieniem o...
- O mnie... - wyszeptałam.
- Nie, o moich problemach, ale na pewno nie o Tobie. Lil spójrz na mnie. - powiedział i chwycił moją twarz w dłonie. - Jesteś jedyną kobietą, którą kochałem i jedyną, którą chce kochać. Przewróciłaś mój świat do góry nogami dosłownie i w przenośni, ale moje życie nie ma sensu bez Ciebie.
- Zayn... Nic już nie będzie takie jak kiedyś. Kochałam Ciebie, ale kochałam też Liama.
- Wiem. Wiem też, że nadal kochasz nas obu. Ale ja poczekam, nawet całą wieczność, bo jesteś jedyną osobą z którą chce dzielić swoje życie.
- Liam...
- Wiem, przecież mówię, że będę o Ciebie walczył tak długo jak tylko będzie to potrzebne, ale...
- Zayn, LIAM! - wykrzyknęłam i pobiegłam w stronę domu. Na podjeździe stał czarny mercedes - ukochane auto Li. Z hukiem wpadłam do środka i zaczęłam krzyczeć:
- Liam! Liaaaam!
Z salonu wyłonił się wysoki mężczyzna, z pięknymi oczyma, pięknymi włosami, cały idealny w swojej idealności.
- Lil! - wykrzyknął i wtulił głowę w moje włosy i moją szyję. Objęłam go mocno, aby się upewnić, że to na pewno on. Po policzkach spłynęło nam kilka łez.
- Lil nie płacz... Już jestem i tym razem na pewno nie odejdę. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
W drzwiach stał Zayn, z tą samą miną, którą widziałam w szpitalu. Jednak po dłuższym przyglądaniu mu się, doszłam do wniosku, że teraz nie widzę tylko smutku i złamanego serca, ale widzę też wolę walki i odwagę. Tym razem nie zamierzał się poddać.
"Tym razem będziesz moja..." - pomyślał Malik.
- Cześć Misiu! - Alice rzuciła się na Zayna i wetknęła swój język w jego usta.
"Odpuść sobie... Nie Twoja liga." - pomyślałam. Spojrzałam znów na Liama i się uśmiechnęłam. Nie wiem dlaczego, ale widząc go, czułam, że nic złego nie może się już zdarzyć...

-------------------------------------------------------------------------------------------
Natchnęło mnie, ale wiem, że nie jest to najlepszy rozdział :P
Miłego czytania xxx

Zayn - Rozdział XX

Szczęśliwy ten, kto godzi się z przeciwnościami, jakie zsyła mu los.
~  Mikołaj Gogol

Po wyjściu z toalety poszłam do Lucy i poprosiłam, aby mnie dzisiaj zmieniła bo bardzo źle się czuję. Dziewczyna nie pytała o więcej i poszła zająć się moją grupą, po czym ja od razu wyszłam z budynku. Postanowiłam, że tym razem wrócę do domu na nogach. Miałam do przejścia ok. 5km, ale potrzebowałam tego, musiałam ochłonąć. Nie mogłam pojąć, jak to jest w ogóle możliwe, że on się znów znalazł w Bradford. Co mnie gnębiło to fakt, że trochę się bałam. Nie miałam pojęcia dlaczego przysłał go sąd, ale bałam się odpowiedzi bardziej niż czegokolwiek innego. Po 2h spaceru znalazłam się przed domem, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Poszłam na górę do sypialni, zrzuciłam z siebie ubrania, nalałam wody do wanny i w niej usiadłam. Siedziałam i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zbyt wiele myśli biło się w mojej głowie. To wszystko było zbyt dziwne.
Po 1h siedzenia w wannie wstałam i poszłam się przebrać w coś do spania. Ponieważ kiedyś mieliśmy wszyscy wspólną szafę na korytarzu, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam na korytarz. Myślałam, że dostanę zawału!
- Ja tylko spodni szukam. - powiedział Zayn i się uśmiechnął.
- Co Ty tutaj do cholery robisz?!
- No jestem u siebie w domu.
"No w sumie fakt." - pomyślałam. - Ale ja też tu jestem! Wchodzisz bez pytania i się rządzisz! To ja o ten dom dbałam kiedy was nie było.
- A może mam Ci przypomnieć dlaczego zostałaś sama? Bo jeśli dobrze się orientuję to sama sobie byłaś winna?
Ze łzami w oczach pomyślałam tylko, że to był cios poniżej pasa. Weszłam z powrotem do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na podłodze i się totalnie załamałam.
"Akurat teraz! Akurat kiedy już zaczynałam sobie wszystko układać, on musiał pojawić się w moim życiu znowu!" - nie chciałam do siebie dopuszczać innych myśli, niż te w których on był wszystkiemu winien, pewnie to był mój błąd, ale wtedy o tym nie myślałam w ten sposób. Słyszałam przez drzwi jak wchodzi do pokoju Hazzy, zostawia tam rzeczy i schodzi na dół. Po chwili doszły do mnie jakieś hałasy z kuchni. Godzinę później pod drzwiami usłyszałam głos:
- Na dole zrobiłem Ci kolację, ja wychodzę bo umówiłem się z dziewczyną. Nie wiem kiedy wrócę. - powiedział i kilka sekund później usłyszałam trzask drzwi wejściowych, ryk mustanga i ciszę. Otworzyłam drzwi i zeszłam do kuchni. Na stole przy świecach leżało ciepłe spaghetti z bazylią, moje ulubione. Byłam diabelnie głodna, ale nie mogłam tego zjeść, po prostu nie przeszłoby mi to przez gardło. Otworzyłam więc lodówkę, wyciągnęłam jogurt, a z szafki kawałek bułki i wróciłam na górę. Po godzinie już spałam. W pewnym momencie wybudził mnie czyjś śmiech. Był to damski głos, bardzo wysoki. Usłyszałam jak Zayn i jakaś laska "wchodzą" po schodach. Jedyne odgłosy jakie dochodziły ze schodów, a później z pokoju Hazzy to były pojękiwania i okrzyki. Pragnęłam albo umrzeć, albo stracić słuch. Nałożyłam poduszkę na głowę, przydusiłam do uszu i po 30min znowu zasnęłam. Obudziłam się o 7 i postanowiłam, że dziś pójdę do DD na cały dzień. Wstałam z łóżka, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam do kuchni. W drzwiach od lodówki "czekała" na mnie długonoga blondynka. No cóż nie była brzydka, ale raczej nie wyglądała na osobę, która jest tutaj z miłości. Wyrażała wszystko. Seks i pieniądze, nic więcej nie było jej potrzebne.
- Część, nazywam się Alice, miło mi Ciebie poznać. - podeszła do mnie z wyciągniętą ręką i chorobliwie słodkim uśmiechem.
- Cześć, jestem Lily i właśnie wychodzę. - odpowiedziałam ze sztuczną uprzejmością.
- Aaaaa... Lil. Słyszałam co nieco o Tobie...
Odwróciłam się.
- Lil mówią do mnie tylko 2 osoby i niech tak zostanie...
- No i każdej z nich złamałaś serce...
- Przepraszam bardzo, a kim Ty jesteś, że mnie oceniasz? Obawiam się, że jeszcze nie masz takiego prawa. Do widzenia. - odpowiedziałam ze złością w głosie i wyszłam. "Nie ma prawa mi mówić co zrobiłam, kim byłam i kim jestem. Niech spieprza."
Poszłam na autobus, który podjechał po 5min i 30min później bawiłam się już z dzieciakami. Wiedziałam, że o 10:00 Zayn będzie musiał przyjść i zacząć odpracowywać karę. Wiedziałam i bałam się tego, ale jednego byłam pewna - od jego wyjazdu zmieniło się parę rzeczy, zmieniałam się ja, stałam się silniejsza i od dzisiaj, każdego dnia, będzie doświadczał mojej siły.


----------------------------------------------------------------------------------------
Oprócz chłopaków żadna z postaci nie jest wzorowana na kimś z ich otoczenia, więc żeby nie było zarzutów i niepotrzebnych domysłów! :)

Miłego czytania! xxx

niedziela, 15 lipca 2012

Zayn - Rozdział XIX

Możesz zacząć życie no­we. Jeszcze raz przyj­rzyj się spra­wom tak, jak zwykłeś to czy­nić. Na tym bo­wiem po­lega od­rodze­nie życia.

Minęły już 2 miesiące odkąd jestem sama. Ciągle nie mam nikogo, ale postanowiłam zmienić swoje życie. Kiedy obudziłam się cała mokra, na mokrej posadzce, zrozumiałam, że nie może tak dalej być. Jeśli coś kochasz to musisz o to walczyć. Postanowiłam, że zacznę od siebie samej. Najpierw ogarnęłam w domu, rozjaśniła ściany, chciałam, żeby to miejsce tętniło życiem. Potem poszłam do fryzjera. Niby banalne, ale pomaga. Skróciłam włosy, zrobiłam grzywkę i rozjaśniłam końcówki. Byłam całkiem inną osobą, ale tylko z zewnątrz. Jeszcze pozostała mi ta najcięższa część. Zaczęłam się bardziej udzielać społecznie. Dwa razy w tygodniu chodzę do Domu Dziecka. W końcu się spełniam i czuję, że coś się zmienia.
Pewnego dnia, kiedy byłam u dzieci, Lucy - jedna z opiekunek, powiedziała mi, że za 2 dni będziemy miały nowego wolontariusza, który został do nas wysłany przez sąd. Miał odpracowywać w Domu Dziecka. Kiedy się o tym dowiedziałam to trochę się przestraszyłam. Dzieci potrzebują odpowiedniego podejścia, a nie jakiegoś zbira. Niestety żadna z nas nie miała wpływu na decyzję sądu.

Dwa dni później poszłam jak zwykle na swoją zmianę o 16. Wchodząc przez drzwi, zostałam złapana za ramię przez Lucy.
- Kochanie on będzie pod Twoją opieką.
- Żartujesz?!
- Nie. To była decyzja dyrektorki. Stwierdziła, że jesteś tak dobra, że tylko Ty możesz się tym zająć.
- Ale ja nie chcę... Boję się.
- Wiem kochanie, ale będzie dobrze. Chłopak czeka na Ciebie u dzieci.
Weszłam do mojej grupy. "Zbir" siedział na dziecięcym krześle, a wszystkie dzieci siedziały na nim. Dosłownie!
- Dzień dobry. - powiedziałam. - Nazywam się Lily i od dzisiaj jest Pan pod moją opieką i stosuje się do moich zaleceń. - wypowiedziałam to zdanie tyłem do grupy, ponieważ kładłam rzeczy na biurku. Kiedy się odwróciłam, chłopak stał przede mną.
- Cześć Lil.
- Jezu... - powiedziałam i wybiegałam z płaczem. Pobiegałam prosto do łazienki, zaryglowałam drzwi i zaczęłam przeklinać los. "Dlaczego on?!", "Dlaczego teraz?!"....
Moje myśli toczyły ze sobą wojnę. Nagle usłyszałam pukanie.
- Lil, proszę Cie wyjdź... Lil...
- Zostaw mnie, nie teraz. Myślisz sobie, że przyjdziesz i wszystko naprawisz?! Myślisz, że tak po prostu mogłeś mnie zostawić, a teraz wracasz i jakby nigdy nic mówisz tym swoim cholernie seksownym głosem "Cześć Lil."...
- Lily proszę, porozmawiaj ze mną. Nikt nie mówi, że mi było łatwo. Proszę wyjdź...
- Nie! Nie teraz! Zostaw mnie ZAYN....

------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że takie krótkie, ale nie miałam więcej czasu, bo wyjeżdżam. Ogólnie ostatnio zabiegana jestem. Jadę do Wawy więc mam 4-5h w jedną stronę... Powinnam w tym czasie coś napisać :) Nowy rozdział dodam w piątek jak wrócę! Mam nadzieję, że się podobało :)  xoxo

niedziela, 1 lipca 2012

Zayn - Rozdział XVIII

Kiedyś przeczytałam takie słowa:
"To straszne uczu­cie, kiedy cze­goś bar­dzo prag­niesz, ale wiesz, że nig­dy te­go nie ot­rzy­masz, że to nig­dy nie sta­nie się twoim udziałem i wciąż po­zos­tają ci tyl­ko smut­ne, po­ranione, ste­rane życiem myśli, tęskno­ta i te sa­me, sta­re, zbladłe już lek­ko bliz­ny na ser­cu... "
Właśnie one natchnęły mnie do napisania tego rozdziału. Powiem szczerze, że bardzo utożsamiam się z Lily, tak jakby jej życie było moim. Może to dlatego, że w pewien sposób ją stworzyłam, że piszę coś co przychodzi mi na myśl. Czasem pragnęłabym przejąć jej życie. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę, każdy jej fragment.
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział, ale nie było mnie w Polsce ostatnio, a wcześniej miałam zbyt dużo problemów, jednak mam nadzieję, że jak go skończycie czytać  to dojdziecie do wniosku, że warto było czekać...

---------------------------------------------------------------------------------


Minął już miesiąc. Wróciłam ze szpitala po tygodniu. Mieszkam sama. Nie mam już nikogo. Teraz już wiem, że bardziej spieprzyć się nie dało.

---------------------------------------------------------------------------------

Po opuszczeniu szpitala wróciłam do domu chłopaków. Jednak zdawałam sobie sprawę, że to kwestia czasu, aż będę musiała się wyprowadzić. Pola i Mania wróciły do Polski, bo pierwsza dostała się tam na wymarzone studia, a Mania dostała pracę w radiu, o której zawsze myślała. Jednak miałam ze sobą Liama. Jednego z dwóch facetów, których kochałam.
- Przepraszam... Obiecaj, że mnie nie zostawisz. Nie zniosę tego. - to były zdania, które wymawiałam do Payne'a codziennie w nocy, kiedy budziłam się z koszmaru, a on za każdym razem obiecywał, że nie zostanę sama. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść, nie mogłam funkcjonować. Nie mogłam wybaczyć sobie, że tak bardzo pragnąc tego jedynego szczęścia - całe zniszczyłam. Niall i Harry omijali mnie szerokim łukiem. Nie mogli mi wybaczyć tego co się stało po tym jak Zayn zobaczył mnie i Liama. Jedynie Louis i El ciągle byli moją podporą... Wiedziałam, że tylko kwestia czasu, żeby się to zmieniło. Malik wyprowadził się z domu i wynajmował małe mieszkanie nad lokalnym kasynem. Kiedy doszłam do siebie na tyle, żeby móc się z nim spotkać - poszłam tam. Jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Lekko słaba jeszcze weszłam po wąskich schodkach na górę, gdzie był pokój Zayna. W środku, na łóżku leżał pijany Zayn. Po pokoju walały się butelki i jakieś dziwne woreczki z proszkami i tabletkami. Na kanapie leżały 3 naćpane prostytutki. Podeszłam do Malika.
- Zayn.. Zayn proszę... - szturchnęłam go. Po chwili otworzył oczy. Ale nie były to te oczy, które kochałam - brązowe, duże, pełne ciepła. Te, owszem były brązowe, ale nie było w nich nic. Tak jakby ich właściciel był martwy. Malik podniósł się lekko i roześmiał mi się prosto w twarz, poczułam woń alkoholu.
- Oooo... Kogo ja tu widzę! No, ale mogłem się domyśleć, że suka taka jak Ty, przebywa tylko w takich miejscach... Hahahahaha...
- Zayn proszę...
- Wypieprzaj! Nie chcę Cię znać i widzieć! SPIEPRZAJ z mojego życia! - wrzasnął i szarpiąc moje ramie wyrzucił mnie za drzwi. Ostatnie zdanie jakie usłyszałam:
- Chodźcie Misiaczki, czas zająć się waszym kociaczkiem... - powiedział Zayn do dziewczyn i po kilku minutach zaczął mruczeć i pojękiwać.
Z bolącym ramieniem, spuchniętymi oczami usiadłam na tych samych schodach po których weszłam i nie zwracając uwagi na deszcz, zaczęłam szlochać jeszcze bardziej.
Po 15min przyjechał po mnie Liam.
- Wiedziałem, że tu Cię znajdę..
- Widziałeś to?
- Tak.
- WIDZIAŁEŚ TO?!
- Tak.
- I nic z tym nie zrobiłeś?! Jak mogłeś go tak zostawić! Zostaw mnie, nie dotykaj mnie! - krzyczałam odpychając Liama. - Gdybyś mnie od początku zostawił w spokoju to nic by się nie wydarzyło! Nie musiałabym Cię kochać i nadal byłbym szczęśliwa z Zaynem! Dlaczego mi to zrobiłeś?! DLACZEGO?! - z każdym słowem krzyczałam i płakałam coraz bardziej. Wyrwałam się z ramion Liama i uciekłam gdzieś w dół drogi. Po 10min się odwróciłam. Nie biegł za mną. "No i dobrze. Zniszczyłeś mi życie.". Po kilku godzinach wróciłam jednak do domu. Zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. Wszędzie było ciemno. Znalazłam zapasowy klucz pod jedną z doniczek i weszłam do środka. Nikogo nie było. Zapaliłam światło. Zaczęłam wołać każdego po kolei, ale nikt się nie odezwał. Weszłam do kuchni. Na stole leżała kartka:

"Niall i Harry wyjechali do Londynu. Liam wyjechał do USA. Chcieliśmy zostać i Ci pomóc, ale nie mogliśmy. Zraniłaś wszystkich i nie potrafiłaś docenić pomocy. Zniszczyłaś Zayna, zniszczyłaś Liama, zniszczyłaś przyjaźń nas wszytskich, a mimo to myślałaś tylko o sobie. My również nie mogliśmy zostać. El i Louis"
Przeczytałam ją i upadłam na ziemię. Mieli rację. Wszystko było moją winą. Byłam nikim. Leżałam cała mokra, na zimnej posadzce i jedyne o czym myślałam to o tym, że miałam wszystko, a teraz zostałam bez niczego.

------------------------------------------------------------------------------------------

Minął już miesiąc. Wróciłam ze szpitala po tygodniu. Mieszkam sama. Nie mam już nikogo. Teraz już wiem, że bardziej spieprzyć się nie dało.


------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że jeszcze was nie nudzą moje rozdziały, a jeśli nadal wam się to podoba to komentujcie, pokazujcie innym, a ja wciąż będę pisać :)


niedziela, 27 maja 2012

Zayn - Rozdział XVII

Dziwne uczucie kochać dwóch facetów. To tak jakby całe twoje życie było żywcem wzięte z "Plotkary", a Ty jesteś Blair - kobietą, która kocha dwóch totalnie różnych mężczyzn. Pierwszy z nich - Chuck - to miłość jej życia, osoba przez którą wiele straciła i wiele zyskała, osoba dla której gotowa byłaby się zabić. Ta miłość jest pełna tajemnic, jest niebezpieczna i nigdy nie wiadomo co się w niej wydarzy. Drugi - Dan - to miłość, która niedawno rozkwitła. Miłość powstała ze współczucia i przyjaźni, zupełnie tak jak moja i Liama. Ta miłość jest dla Blair pewna, jest szczęśliwa i łagodna, zawsze bezpieczna i bez zaskoczeń.
Życie jak w filmie, co? Każda z nas o takim marzy. Ja też chciałam, żeby moja miłość była jak z bajki, żeby był książę na białym koniu i żebym była księżniczką. Niestety nigdy nie wyobrażałam sobie 2 książąt, 2 białych rumaków, a tylko jednej księżniczki i tylko jednego serca. Ta bajka przerodziła się w koszmar, w którym koniec, końców ktoś zostawał sam ze złamanym sercem....

Obudziłam się z myślą, że boję się nadchodzącego dnia. Otworzyłam oczy. Przy łóżku, na szpitalnym stoliku stał bukiet róż - moich ulubionych. Od razu wiedziałam, że to Liam. Zayn mnie kochał i znał, ale on nie był typem faceta, który przynosi kwiaty. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Przy moim łóżku spał Payne. Wyglądał tak pięknie. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, jakby śnił o czymś przyjemnym. Ręce miał złożone na piersi. Jego włosy jak zawsze układały się bez zarzutu. Był tak cudowny. Uśmiechnęłam się pod nosem i nawet nie zauważyłam kiedy się obudził.
- Dzień dobry! - odezwał się z uśmiechem.
- Dzień dobry śpiochu... tak mnie pilnujesz, że sam zasypiasz? - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Payne też się zaśmiał, ale nagle jego twarz przybrała trochę inny wyraz. Patrzył się na łóżko. Tam gdzie leżała moja dłoń. Jego ręka przybliżała się coraz to bardziej, ale delikatnie...
- Oj no... - powiedziałam i chwyciłam jego rękę, jemu zajęłoby to całą wieczność.
Popatrzył się lekko zaskoczony, po czym na jego buźce wylądował uśmiech.
- Myślałem..
- Tak kocham Zayna... ale... - odwróciłam głowę i wyszeptałam. - Jego tu nie ma. Jesteś tu Ty, a ja... chyba Cię kocham...
Liam oniemiał. Jednocześnie był zszokowany i szczęśliwy.
- Lily, przepraszam, że musisz przez to przechodzić.
- Nie przepraszaj, to w pewien sposób moje serce... na miłość nic nie poradzisz. - uśmiechnęłam i pokazałam mu, żeby koło mnie usiadł. Liam wstał i nie usiadł koło mnie, tylko się obok mnie położył i objął ramieniem. Położyłam głowę na jego torsie. Poczułam miarowe bicie serca, a jego dłoń przykryła moją.
Dziwne, ale czułam się szczęśliwa. Nie myślałam o Zaynie. Zdawałam sobie sprawę, że za 5min będę miała okropne wyrzuty sumienia, ale póki co miałam zamiar cieszyć się tymi 5 minutami. Mimo, iż przed chwilą wstaliśmy, zasnęliśmy tak objęci.
Obudziłam się po 2h. Liam ciągle spał przytulony do mnie. Uśmiechnęłam się. Jednak moje szczęście nie miało trwać długo. Odwróciłam głowę w stronę szklanych drzwi. Za drzwiami stał Zayn. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Z jego twarzy biło 10000 emocji. Jednak 2 zapamiętam na całe moje życie. Oczy spuchnięte od łez i mokra twarz uwydatniły jego smutek. Pustka w oczach.... Ona pokazała jego złamane serce. W tym momencie żałowałam, że nie zabiłam się skuteczniej. Miałam wrażenie, że połowa mnie umarła i już nigdy nie wróci....

sobota, 19 maja 2012

Zayn - Rozdział XVI

Była taka piękna pogoda. Wszystko było dziwnie idealne. Gorący dzień dawał się we znaki. Jednak czułam sie tak dobrze. Nagle usłyszałam męski głos:
- Lily no chodź na dwór.
Nie wiedziałam kto mnie woła. Wstałam z ogromnego łoża, na którym leżałam i zeszłam na dół. W sumie to nie wiedziałam w jakim mieszkaniu byłam, ale było niesamowite! Z kuchni wydobywały się kuszące zapachy. Na stole leżały naleśniki z truskawkami, jagodami, malinami i bitą śmietaną. Jeszcze lekko ciepłe, aż mi ślinka pociekła. Znów usłyszałam ten głos:
- Kochanie, czekam!
"Kurcze" pomyślałam, "Kto to jest?". No nic. Wyszłam powoli z kuchni i skierowałam się w stronę wyjścia. Moim oczom ukazał się ogromny ogród z wieloma rodzajami kwiatów. W drzwiach od tarasu stał nie kto inny, tylko on... Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam tak cholernie szczęśliwa kiedy go zobaczyłam. Odwrócił się do mnie, tak abym mogła zobaczyć twarz, ale to nie było potrzebne. Jego poznałabym wszędzie. W każdym stroju, w każdej fryzurze... Podeszłam do niego i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Już myślałam, że nie wrócisz... Tęskniłam...
- Ja też. - zbliżył się do mojej twarzy i mnie pocałował.
Kiedy poczułam go przy sobie, wiedziałam, ze jestem bezpieczna, że już nigdy nie odejdzie...

--------------------------------------------------------------------------

Była taka piękna pogoda. Wszystko było dziwnie idealne. Gorący dzień dawał się we znaki. Jednak czułam sie tak dobrze. Nagle usłyszałam męski głos:
- Lily no chodź na dwór.
Nie wiedziałam kto mnie woła. Wstałam z ogromnego łoża, na którym leżałam i zeszłam na dół. W sumie to nie wiedziałam w jakim mieszkaniu byłam, ale było niesamowite! Z kuchni wydobywały się kuszące zapachy. Na stole leżały naleśniki z truskawkami, jagodami, malinami i bitą śmietaną. Jeszcze lekko ciepłe, aż mi ślinka pociekła. Znów usłyszałam ten głos:
- Kochanie, czekam!
"Kurcze" pomyślałam, "Kto to jest?". No nic. Wyszłam powoli z kuchni i skierowałam się w stronę ogrodu. Moim oczom ukazał się ogromny ogród z wieloma rodzajami kwiatów. W drzwiach od tarasu stał nie kto inny, tylko on... Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam tak cholernie szczęśliwa kiedy go zobaczyłam. Odwrócił się do mnie, tak abym mogła zobaczyć twarz, ale to nie było potrzebne. Jego poznałabym wszędzie. W każdym stroju, w każdej fryzurze... Podeszłam do niego i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Już myślałam, że Cię nie zobaczę... Tęskniłam...
- Ja też. - zbliżył się do mojej twarzy i mnie pocałował.
Kiedy poczułam go przy sobie, wiedziałam, że już nic, ani nikt nie stanie między nami. Wiedziałam, że wszystko już będzie dobrze...

-------------------------------------------------------------------------

- Lily, Lily... słyszysz mnie?
Dochodziły do mnie jakieś głosy jakby zza ściany. Byłam nieco przerażona.. Jeszcze przed chwilą byłam w ramionach faceta, za którym tęskniłam od kilku tygodni, a po chwili znalazłam się w ramionach faceta, którego kocham od kilku tygodni, a teraz nagle jestem tutaj. Jest ciemno i nie wiem co się dzieje.
- Lily...
"Czego ten facet ode mnie chce?!" pomyślałam i zaczęłam płakać. Czułam się przytłoczona, nie dawałam rady...
- Lily spokojnie, nic się nie dzieje... nie płacz.
"Boję się... zostaw mnie" znowu pomyślałam.
- Lily.. - zawołał ktoś po raz ostatni i mną szarpnął. Nagle tak jakbym obudziła się z jakiegoś letargu.
Zobaczyłam biały sufit i za bardzo świecącą po oczach lampę...
- No nareszcie. Tak strasznie się bałem.. - przede mną pojawił się Zayn. - Jak mogłaś to zrobić?! Tak bardzo się martwiłem...
- No bo to wszystko, to przeze mnie... gdyby nie ja... - z trudem wyszeptałam.
- Nic z tego co się stało, nie było Twoją winą...
Nie mogłam uwierzyć, że usłyszałam ten głos. Pod ścianą w najdalszym koncie sali stał Liam. Nikogo nie było przy nim. Wszyscy stali jak najbliżej mnie. Jednak sam fakt, że ona tam stał, był dla mnie czymś totalnie abstrakcyjnym.
- Co Ty tu...
- Nie mogłem Cię zostawić. Nie mogłem tak po prostu pozwolić, żebyś była tu sama.
- Ona nie byłaby SAMA. - powiedział ze złością w głosie Zayn.
- Zayn... proszę... - dotknęłam lekko jego ręki.
- Przepraszam, nie dzisiaj. - odwrócił się Zayn do Liama.
Przez kilka minut rozmawiałam jeszcze ze wszystkimi, jednak po jakimś czasie postanowili wyjść, żebym trochę odpoczęła. Zayn i Liam zostali. Nie odzywali się do siebie i nie pozwolili sobie na mniejszą odległość między sobą, niż 2 metry. Zamknęłam oczy. Miałam chwilę na przemyślenia. Nie potrafiłam zrozumieć o co chodziło w moim śnie. Dlaczego w głowie miałam ich dwóch.
Nagle to do mnie doszło... Odwróciłam się na bok, a łzy poleciały mi po twarzy. Dlaczego to musiało się zdarzyć akurat mnie! Dlaczego ja muszę przez to przechodzić!
Już nie było o czym myśleć, bo wszystko było jasne. Nie kochałam Zayna, a przynajmniej nie tylko jego...
Moje serce biło dla dwóch. Moje serce biło i dla Zayna i dla Liama...
Tamta chwila miała odwrócić moje życie o 180stopni. Od teraz już nic nie mogło być takie same....

--------------------------------------------------------------------
średni jest ten rozdział i szczerze mówiąc mi osobiście się nie podoba,
ale obiecałam, że coś wam wrzucę, więc....

sobota, 5 maja 2012

Zayn - Rozdział XV

  Pomiędzy mną a Zaynem było wszystko w porządku. Co było nieco dziwne zważywszy na to co się stało. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, bo mimo, iż mi wybaczył to miałam wrażenie, że jest to cisza przed burzą.
- Dzień dobry, kochanie. - powiedział Malik. Leżał przy mnie na łóżku. Byłam szczęśliwa, ale gdzieś wewnętrznie się trochę bałam.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam.
- Idziemy na śniadanie? Lou przed chwilą był i mówił, że już gotowe.
- No chodźmy, chodźmy, bo umieram z głodu! - powiedziałam ze śmiechem.
Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół. Stół był pełen jedzenia. Jak zwykle El i Lou szaleli w kuchni.
- No szybciej bo głodny jestem! - zaczął krzyczeć Niall.
- Kochanie Ty zawsze jesteś głodny.. dla Ciebie nie ma takiego określenia jak bycie "najedzonym". - odpowiedziała mu ze śmiechem El.
- Ej.. - odpowiedział fochnięty Horan.
- Oj no przestańcie już, no... - uspokoił ich Louis.
Usiedliśmy wszyscy przy stole. Każdy miał swoje miejsce, ale gdybyśmy ich nie mieli to i tak wiedzielibyśmy gdzie siedzi Niall. Przy jego talerzu było najwięcej jedzenia.
Nikt oprócz Horana nie jadł. Jakoś nie mieliśmy apetytu. Przeszło nam gdy siedząc przy stole zauważyliśmy, że dwa miejsca są puste. Harry od tygodnia nie pojawił się w domu, mieszka u kolegi. Powiedział, że nie wróci póki ja się nie wyprowadzę. Zayn się nie zgodził, mimo, że byłam już gotowa zamieszkać w hotelu.. No i Liam. Od 2 tyg nie kontaktował się z nikim. Malik zabronił komukolwiek z nim rozmawiać. No i znów zataczaliśmy koło i wyjścia z tej pokręconej sytuacji nikt nie widział. Wiedziałam, że to wszystko moja wina, nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Rozwaliłam przyjaźń pomiędzy praktycznie, że braćmi. Przez tą myśl, nie mogłam spać, nie mogłam jeść, trudno mi nawet było spojrzeń w oczy chłopakom. Byłam jednak strasznie wdzięczna Lou i Niallerowi, że nie traktują mnie źle, tylko szanują decyzję Malika, a ja wciąż jestem tą samą Lily, którą byłam dla nich na początku.
- Dziękuję, ale już nie mogę. - wstałam od stołu ze łzami w oczach. Naprawdę nie potrafiłam, bo JA byłam WSZYSTKIEMU winna. Zayn wstał od stołu i chciał iść za mną.
- Nie zostań. Chcę być sama. - powstrzymałam go i poszłam na górę.
Kiedy weszłam do pokoju, położyłam się na łóżko i skuliłam. Nie potrafiłam do siebie dojść. To było dla mnie za dużo.
- Cholera znowu! CZEMU tak jest za każdym razem?!
Usłyszałam z dołu wrzaski Zayna. Wiedziałam, że wybaczenie było dla niego ciężkie, a moja zachowanie wcale mu tego nie ułatwiało, ale ja naprawdę nie dawałam sobie z tym rady. Wiedziałam, że muszę zrobić jedną rzecz, żeby się chociaż trochę uspokoić. Wzięłam telefon, weszłam w wiadomości, kliknęłam w "nowa wiadomość" i wybrałam numer Liama. "Przepraszam. Gdyby nie ja... Przepraszam, że się pojawiłam. Obiecuję, że już nigdy nie stanę wam na drodze." Kliknęłam wyślij.
Ta myśl zrodziła się nagle, ale wiedziałam, że będzie jedynym wyjściem. Wstałam i poszłam do łazienki. Otworzyłam szafkę z lekami i wyciągnęłam z niej buteleczkę z tabletkami przeciwbólowymi. Nie wiedziałam ile mam wziąć, żeby podziałało, więc wysypałam wszystkie. Po 5min ok.25 tabletek znalazło się w moim organizmie. Wystarczyła chwila, abym miałam problemy ze świadomością. Wiedziałam, że nic więcej mi nie pozostało. Nie mogłam wszystkiego niszczyć. Nie mogłam z tym żyć. Więc jeśli miałam wybierać między życiem ze świadomością ile krzywdy wyrządziłam, a śmiercią, to dla mnie nie było wyboru...
Po kilku sekundach straciłam przytomność i upadłam na ziemię. Miałam nadzieję, że już się nie obudzę. Nie chciałam się już obudzić...

środa, 2 maja 2012

Zayn - Rozdział XIV

 Kiedy już się uspokoiłam, zeszłam na dół. Wszyscy się na mnie patrzyli. Nie wiedziałam czy wiedzą czy nie.
- To nie Twoja wina... – podbiegła do mnie Pola i mnie przytuliła. Czyli jednak wiedzieli.
- Wiedziałem, że z tego nie wyniknie nic dobrego, równie dobrze mogłaś się w ogóle nie pojawiać... – powiedział Harry i popatrzył się na mnie jakby chciał mnie na miejscu zamordować.
- Hazza przestań cholera jasna!! – wrzasnął Zayn. – To nie jest jej wina!!
- A niby kogo?! Gdyby się nie pojawiła to Liam byłby z nami, Ty nie byłbyś w szpitalu, a ja miałbym święty spokój! Nienawidzę Cię! Od początku miałem rację! – Harry wykrzyczał mi to wszystko prosto w twarz, po czym wziął kluczyki od samochodu, trzasnął drzwiami i odjechał.
- Gdyby nie moje durne zabawy... – powiedział cicho Lou i zaczął płakać, a El podeszła do niego i go przytuliła.
- Przestańcie wszyscy! Po pierwsze nie wolno mi się denerwować, po drugie... – tutaj Malik zwrócił się do Louisa. – Gdyby nie Ty, Lou to nie byłbym teraz tak zakochany. Zrobiłeś wiele dobrego, ale na pewno nic złego. – uśmiechnął się i przytulił Tommo.
Poczułam się strasznie. „Jak ja cholera mogłam do tego dopuścić?! Dlaczego ja tego nie widziałam?”. Zaczęłam płakać. Pola z Manią od razu do mnie podeszły.
- Kochanie nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Zayn się na mnie patrzył, ale nie podszedł. Nie mógł podejść...
Odsunęłam dziewczyny od siebie i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i stwierdziłam, że jestem skończoną idiotką, bo myślałam, że wszystko będzie takie piękne i łatwe. W życiu nic takie nie jest. Słyszałam tylko z dołu jakieś krzyki dziewczyn i Zayna. Po jakimś czasie byłam już tak zmęczona płaczem i zestresowana, że zasnęłam.

-----------------------------------------------------------------------------------

- Wstawaj! Musisz to zobaczyć.
Nade mną stała El i z uśmiechem na twarzy mnie budziła.
- O co chodzi?
- Chodź szybko i nie pytaj. Musimy Cię ubrać.
- Co? O co chodzi? – byłam zdezorientowana. – Która godzina?
- 19.00, mamy tylko godzinę.
- Ale do czego?
- Zobaczysz... – powiedziała tajemniczo El i zaczęła się śmiać.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się umyć. Kiedy wyszłam z pod prysznica El weszła do łazienki i zaczęła układać mi włosy. Po 15min miałam na głowie przepiękny 
koszyczek. Nie zadawałam więcej pytań, ale za cholerę nie wiedziałam o co chodzi. Poszłyśmy do garderoby, ale nie mojej tylko El. Kiedy ją otworzyła, nie mogłam uwierzyć. Ile tam było ciuchów!
Podeszłą do wieszaka z sukienkami i wybrała mi chyba najpiękniejszą z nich.
- Jesteś gotowa! Teraz zejdź do ogrodu...
Nie wiedziałam o co chodzi, ale byłam podekscytowana.
Zeszłam na dół do ogrodu i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Ogród wyglądał przepięknie. Z boku,  stał wielki czarny fortepian. Nie wiedziałam po co on, ale zaraz miałam się dowiedzieć. Zza drzew wyszedł Zayn, ubrany w czarny garnitur wyglądał tak strasznie seksownie.
- Przepraszam, że zwątpiłem. – powiedział i usiadł przy fortepianie. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki wiedziałam, że jeszcze jest nadzieja, że jeszcze wszystko może być dobrze....

wtorek, 1 maja 2012

Zayn - Rozdział XIII

Po dwóch tygodniach Zayn mógł wrócić do domu. Serce się przyjęło i nie było żadnych komplikacji. Wszyscy tak bardzo się cieszyliśmy, ale nie była to czysta radość, bo wszyscy ciągle pamiętali, że nie ma z nami Liama. Malik widział, że bardzo przeżywam jego ucieczkę, nie wiedział tylko dlaczego, naiwnie myślał, że to ze względu na niego. Nie mogłam mu powiedzieć, że jest inny powód mojego zachowania.
  W dzień wypisu Zayna przyjechałam po niego samochodem Lou.
- Cześć kochanie. – przywitał się ze mną i pocałował mnie w policzek.
- Cześć. – odwzajemniłam buziaka.
- Tylko Ty jesteś? Gdzie reszta? – zapytał z lekkim zawodem w głosie.
- Nie mogli przyjechać, bardzo Cię przepraszają.
- Trudno, ważne, że Ty jesteś. – powiedział, ale w jego głosie był słyszalny smutek.
Wsiedliśmy do samochodu, zapięłam pasy i uruchomiłam silnik. Byłam taka podekscytowana. Malik nie wiedział, że w domu wszyscy czekają na niego z niespodzianką. Wjechaliśmy na podjazd. Stanęłam i wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki. Zayn wysiadł z samochodu, a ja pomogłam mu wejść po schodach. Otworzyłam drzwi od domu i w tym samym momencie wszyscy przyjaciele i bliscy Zayna wykrzyknęli „NIESPODZIANKA”. Malik był w szoku i zaczął płakać.
- Kurcze, dziękuję wam. Jesteście cudowni! – mówił czytając wielki napis w salonie „Witaj w domu!”. Wszyscy zaczęli się z nim witać, były uśmiechy, szampan, nawet o dziwo prezenty. Po około 2h gości się rozeszli do domu, a chłopaki zaczęli sprzątać, dziewczyny poszły po zakupy, a ja wzięłam Malika i zaprowadziłam do pokoju, żeby odpoczął. Położyłam go na łóżku i powiedziałam:
- Zaraz wracam. Idę się tylko wykąpać. – po czym zostawiłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Nie było mnie jakieś 10min, kiedy wróciłam Zayn siedział na łóżku z grobową miną.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Yyyy... o czym Ty mówisz? – zapytałam, mając świadomość o co chodzi.
- Liam wysłał Ci właśnie smsa.
- Czytasz moje wiadomości?!
- Wołałem Cię, ale nie słyszałaś, a jak zobaczyłem, że to od Payne’a to pomyślałem, że może napisał Ci gdzie jest, nie sądziłem, że dowiem się, gdzie był kiedy ja byłem w szpitalu..
- Zayn ale to nic nie znaczyło, przecież wiesz...
- Tak, wiem. Nic nie znaczyło z Twojej strony, ale z jego strony już tak.
- Przepraszam, wybacz mi...
- Nie przepraszaj i nie mam co Ci wybaczać, natomiast Liam... Dla mnie jest martwy. – odparł beznamiętnie Zayn po czym rzucił mój telefon na łóżko i wyszedł. Wzięłam szybko komórkę i przeczytałam wiadomość od Li: „Przepraszam, że Cię pocałowałem. Nie powinienem, kochasz Zayna, a ja o tym wiedziałem. Zapomnij o mnie.”.
- No i po co to napisałeś? Po co Li?... Po co..... – wyszeptałam i zaczęłam płakać.

-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam was, że taki krótki, następny będzie dłuższy :)
w ogóle podoba wam się to co się dzieje, cały ten wątek Lil&Liama? bo nie wiem czy mam kontynuować tak jak jest i czy wam się to podoba...