czwartek, 23 maja 2013

Zayn - Rozdział XXXI

- Christina... - wyszeptałam.
Zbliżyła się do mnie powoli, a w ręku trzymała kajdanki. Wiedziałam co może ze mną zrobić i to mnie najbardziej przerażało. Ona była Nim. Szefem tego wszystkiego, tego całego bagna. Kiedyś szaleńczo
we mnie zakochana nie potrafiła zrozumieć dlaczego wybrałam Michaela, a nie ją. Teraz to nawet nie potrafię zrozumieć jak ja mogłam się zadawać z takimi ludźmi. Nienawidzili siebie nawzajem mimo, że on załatwiał klientów, najwidoczniej po moim odejściu postanowili się zjednoczyć.
Bałam się nawet ruszyć, bo każdy mój ruch mógł być odczytany w zły sposób. Znałam ich i wiedziałam,
że jedyne co ich interesuje to dzika przyjemność, której sobie nigdy nie odmawiali. Jednakże, ten burdel miał też swoją ciemną stronę, wolałam nie wiedzieć ilu ludzi "zaginęło" po wizycie tutaj.
- Ciekawa jestem po co przyjechałaś? - zapytała Christina.
- Musiałam. Szukam Alex.
- A wiesz co jest ciekawe? Nie Ty jedna jej szukasz.
- Zostawcie Alex w spokoju, ja chcę ją tylko znaleźć.
- Ależ skarbie, ja wcale nie mówię o nas. - powiedziała i zaśmiała się dźwięcznie.
- Tylko ja wiem o tej ciemnej przeszłości Alex, która po części zniszczyła moje życie.
- Najwyraźniej nie tylko Ty, ale nie masz się co przejmować, bo już się nim zajęliśmy.
- Nim? - zapytałam przerażona.
- Cichutko.. Wszystko Ci powiem, ale już po naszej małej zabawie. - odpowiedziałam Christina i zbliżyła się do mnie na tyle, że dzieliło nas 20cm. Wzięła moje ręce i skuła je w kajdanki. Widziałam jak bardzo podniecony jest Michael. Wiedziałam, że zaraz zostanę zgwałcona i to mnie tak strasznie przerażało. Najpierw zaczęła mnie pieścić, ale ja nie odczuwałam, ani krzty przyjemności. Ona za to była w siódmym niebie. Zaczęła mnie rozbierać, a ja totalnie się poddałam, nie walczyłam, ale też nie wykazywałam żadnego zainteresowania. To była najlepsza opcja. Nawet jeśli zaczęłabym krzyczeć to nikt nie zwróciłby na to uwagi, bo nie byłabym pierwsza. Tutaj wszystko zostawało w "rodzinie" i nic nie wychodziło poza ten burdel.
Zauważyłam, że Michael się poruszył. Ściągną swoje spodenki i ukazał się moim oczom w pełnej gotowości. Oczy zaczęły mi się napełniać łzami. Wiedziałam, że będzie boleć. Każda komórka mojego ciała krzyczała, żebym uciekała, ale to by nic nie dało, wtedy bolało by jeszcze bardziej. Zbliżył się i odsunął Christinę po czym sam się na mnie położył i w momencie kiedy miał we mnie wejść drzwi otworzyły się z hukiem i zobaczyłam w nich Nialla.
- Co do cholery?! Psychopaci, popierdoleni psychopaci! Policja już tu jedzie, wypuśćcie ją!
Nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Byłam z niego taka dumna. Michael popatrzył w stronę Christiny z przerażeniem, ale jej już nie było. Usłyszałam jak na korytarzu wszyscy uciekali w popłochu. Niall zbliżył się do mnie i ściągnął mi te kajdanki. Podał mi spodnie i kiedy się ubrałam, rzucił się na mnie i zaczął przepraszać:
- Nie powinienem Cię zostawiać. Przepraszam Cię Aniołku. Czułem, czułem, że coś jest nie tak..
- Nie przepraszaj, nie mogłeś wiedzieć. Tak strasznie się bałam, dziękuję Ci...
Po kilku minutach wstałam i zobaczyłam Ruth w drzwiach. Przytuliła mnie mocno.
- Oni Cię zniszczą za to. Ruth tak bardzo Cię przepraszam.. Nie chciałam.
- No co Ty! I tak miałam kończyć z tym biznesem. - powiedziała i zaśmiała się głośno.
Była tak kochana i wyjątkowa.
- Muszę ją znaleźć. - wyszeptałam.
- Wiem. Wiem też gdzie jest. - odparła dziewczyna. - Chodźcie za mną.
Skierowaliśmy się na najwyższe piętro budynku, właściwie już poddasze. To były miejsca dla najlepszych klientów. Pod jednym z pokoi usłyszeliśmy pojękiwania i słowa zachwytu. Były najgłośniejsze w całym budynku i należały do Alex, byłam tego pewna.
- A podobno jesteś w ciąży, no nie?! - wrzasnęłam otwierając drzwi z impetem.
- Co jest?! - wrzasnął na wpół goły facet około 40.
- Panu już podziękujemy. - odparłam z jadowitym uśmiechem.
- A może trójkącik.. Dwie siostrzyczki.. - wyszeptał i zaczął się do mnie zbliżać.
- Jeszcze krok i przysięgam, że nigdy więcej nie będziesz mógł uprawiać seksu. - wrzasnęłam, a ten zabrał swoje rzeczy i wybiegł z pokoju.
- No to teraz sobie porozmawiamy. - powiedziałam do Alex.
- Spieprzaj. Moje życie, moja sprawa. - odparła.
- Wystarczy, że Ty swoje spieprzyłaś i owszem Twoja sprawa, pod warunkiem, że zostawisz Liama. Nie jesteś w ciąży i ja to wiem, a ten ślub to jedna wielka ściema. Nie niszcz życia innym, bo tak Ci się podoba.
- Liam mnie kocha, a mi jest z nim dobrze, więc będzie ślub, a ja nadal będę wyjeżdżać na delegację, a Ty nie odezwiesz się słowem, bo powiem o Michaelu.
- Zayn już wie! Wie od dawna, bo ja ufam ludziom, których kocham. A teraz odpieprz się ode mnie, od chłopaków, od Ruth, od wszystkich!
- Lilian! - krzyknął Niall.
- Nie. Ona ma zniknąć. Nie interesuje mnie jak, ale nigdy więcej nie pokażesz się nam na oczy. Albo to, albo to ja Cię zniszczę. Jeszcze bardziej, niż zniszczyłaś samą siebie. Przysięgam Ci to.
- Dobrze, skoro tego chcesz. - odparła Alex.
Wiedziałam, że kłamie i wróci, bo ona nie odpuszcza. Miałam na tyle przewagę, że wiedziałam co się z nią stanie jeśli pojawi się w mieście. Już ja jej zgotuje przyjęcie powitalne.
Wyszliśmy stamtąd i skierowaliśmy się w kierunku wyjścia. Niall ciągle rozmawiał z Ruth. Wiedziałam, że już niedługo dziewczyna zawita do naszego życia. Dla mnie była wyjątkowa i dla mojego przyjaciela też. Wsiedliśmy do samochodu i skierowaliśmy się w kierunku domu. Niall myślał, że śpię, bo jestem zmęczona tym wszystkim, ale mi w głowie tłukła się jedna myśl: Kim był On? Kto oprócz mnie szukał Alex w tym burdelu?
Musiałam się tego dowiedzieć, wiedziałam, że ta informacja może pomóc mi ją zniszczyć. Czułam to...



-----------------------------------------------------------------------------------------
Eh.. Dlugo czekaliście, ale to przez matury. Już jestem i będę pisać ;)
To tak na początek. Mam nadzieję, że chociaż trochę się spodoba ;)
Zannie

sobota, 18 maja 2013

Wracam z małą niespodzianką! :)

Witajcie kochani!

Od ostatniego postu minęły 4 miesiące. Ciekawa jestem czy ktoś z was tutaj zaglądał w międzyczasie i czy ktokolwiek tęsknił za następnymi rozdziałami.
Niestety przygotowania do matury uniemożliwiły mi dalsze pisanie, ale ten okres mam już za sobą i ostatnie maturki to ustne, które mam w przyszłym tygodniu.

Powiem szczerze, że za wami tęskniłam i tak się zastanawiałam czy nie chcielibyście tego nowego rozdziału pomóc mi pisać? Przypomnijcie sobie co się znalazło w ostatnim rozdziale i podajcie jakieś pomysły, te które najbardziej mi się spodobają wykorzystam w kolejnej części ;)

Natomiast pomysł, który mnie powali na kolana zostanie nagrodzony ;)
Jeśli takiego nie będzie to przy następnym mini-konkursie spróbuję wyłonić zwycięzcę ;)

Pomysły wysyłajcie tutaj na priv: https://www.facebook.com/pages/Zannie/263906677071485

Czekam na nie do poniedziałku!

Natomiast nowy rozdział pojawi się w środę około godz. 23 ;)

Buziaki!
Zannie

środa, 2 stycznia 2013

Zayn - Rozdział XXX

Dojechaliśmy do Londynu. Jedyne co wiedziałam to to, że Alex często przyjeżdżała tutaj do pewnego hotelu, który był na obrzeżach miasta. Normalni ludzie tam nie chodzili no chyba, że tak jak Alex zarabiało się na życie nie inaczej jak w ten sposób. Nie pamiętałam nazwy, ale wiedziałam gdzie to jest, bo nieraz tam byłam. Przeszłość Alex prześladowała również mnie.
Pokierowałam Nialla i w ciągu 20min byliśmy na miejscu.
- Jezu co to jest? - zapytał z przerażeniem w głosie kiedy wysiadł z auta. Naszym oczom ukazał się piętrowy budynek, lekko pochyły i cały zarośnięty dziką roślinnością. Jedyne co świadczyło o tym, że jest to miejsce przez kogoś używane, to czerwone światło w oknach i zarys poruszających się postaci.
- To Cię przeraża? To poczekaj, aż wejdziesz do środka. - powiedziałam i podeszliśmy do ciężkich drzwi z drewna.
- Witam w piekle, dla niektórych zwanym rajem. - odparłam i popchnęłam drzwi.
Nialla wmurowało. Nie potrafił się ruszyć, bo to co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
- Jeśli zaraz tu nie wejdziesz to zaczną coś podejrzewać, a tego nie chcesz. Uwierz mi. - szepnęłam i pociągnęłam go do środka, zatrzaskując przy tym drzwi.
- Lil co to jest?
- To kochanie, nazywa się burdel. - odparłam z goryczą w głosie.
Nie miałam ochoty znowu tu być i znowu patrzeć na tych ludzi. Nie mieli oni oporów przed niczym, dla nich nie istniały granice. Pokoje nie miały drzwi tylko czerwone firanki, a każdy mógł widzieć co się w nich dzieje. Dziewczyny chodziły nagie na wysokich szpilkach lub poprzebierane za różne postacie według upodobań klientów, ale nie tylko płeć żeńska paradowała po korytarzach. Spokojnie można było naliczyć kilku młodych mężczyzn, wręcz nastolatków, którzy zabawiali swoich kochanków, klientów lub klientki. Tutaj trzeba było być elastycznym. Sypiasz z jednym i z drugim, bo im więcej osób Cię przeleci tym bardziej zadowolony będzie On i może pozwoli Ci pracować dla tych "wyższych rangą", którzy zapłacą 5x więcej nawet za zwykłego loda. Z wszystkich pokoi dochodziły jęki i krzyki, bólu lub rozkoszy. Im głębiej się szło tym łatwiej można było zauważyć, że pokoje podzielone są według standardów i według potrzeb. Jedne były śmierdzącą speluną, a drugie apartamentami na wysokim poziomie, jedne były po prostu do seksu, a inne do dzikich orgii.
Spojrzałam na Nialla, ale jedyne co wyczytałam z jego twarzy to szok i pewnego rodzaju fascynacja. Wiedziałam, że na nie jednym facecie ten widok robi wrażenie.
- Lil!
- Cześć Ruth. - odparłam kiedy podeszła do mnie młoda dziewczyna o złotych włosach, pięknej cerze i niebiańskim ciele. Ruth była przyjaciółką Alex i nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak jest gdyż były one totalnymi przeciwieństwami. Alex była dzika, narwana i robiła to na złość rodzinie, a Ruth była zawsze miła i słodka, a jej praca wynikała z uzależnienia od seksu. Zresztą sama siebie nazywała nimfomanką. Jednak nigdy mi to nie przeszkadzało, bo potrafiła zachowywać się normalnie kiedy przebywała z innymi.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytała dziewczyna.
- Szukam Alex. - odpowiedziałam i spojrzałam na Nialla. Jego wzrok mówił wszystko, wpadł po uszy, ale nie było co się dziwić, bo Ruth była naprawdę przepiękna.
- Ruth to jest Niall. - przedstawiłam.
- Miło mi. - powiedziała dziewczyna ze słodkim uśmiechem i podała mu rękę.
- Mi również. - odpowiedział Horan i lekko zaczerwienił.
Spojrzałam na tą dwójkę i domyśliłam się, że on ma na nią ogromną ochotę, a ona na niego. Postanowiłam, że zmyję się jak najszybciej i pozwolę im zająć się sobą.
- Ruth! Szukam Alex... widziałaś ją?
- Ja niestety nie, ale wiem kto może Ci pomóc. Pamiętasz Luc?
- Jak mogę nie pamiętać tej dziwki.
- Lil!
- No nie moja wina, że jej nienawidzę.
- No w każdym bądź razie, Alex się z nią kontaktowała wczoraj i dzisiaj miały się spotkać.
- Gdzie mogę znaleźć Luc?
- Pewnie ma klienta, ale spróbuj jej poszukać. Musi być gdzieś w budynku.
- Ok. Dzięki Ruth. Idziemy Niall. - powiedziałam i kiwnęłam na Horana. Jednak ten nie zdawał się być skory, żeby ze mną pójść. Spojrzałam jeszcze raz na tą dwójkę i odparłam:
- Tylko nie zrób mu krzywdy kochana.
- O to się nie musisz bać. Będzie się czuł jak w niebie. - powiedziała lekko przygryzając wargę, a ja widziałam już zachwyt w oczach przyjaciela.
Ruth wzięła go za rękę i powoli położyła ją na swoich piersiach. Pozwoliła, żeby ten je gładził. Kiedy już podnieciła go wystarczająco, pociągnęła go za sobą i schowali się w jednym z pokoi. Wiedziałam, że to jest jedyna osoba, której pozwoliłabym cokolwiek zrobić z Niallem. Odwróciłam się więc i poszłam w głąb korytarza. Obeszłam parter i nie znalazłam Luc. Weszłam więc po schodach na pierwsze piętro. Postanowiłam, że zacznę od lewej strony. Kierowałam się w stronę pierwszych drzwi, kiedy nagle poczułam kogoś za sobą, a na sobie czyjeś dłonie, które chwyciły mnie w pasie. Znałam ten dotyk i obawiałam się go, tak strasznie nie chciałam go tu spotkać.
- Wiedziałem, że kiedyś do mnie wrócisz. - wyszeptał mi do ucha i pocałował moją szyję.
Wyrwałam się z jego objęć. Przede mną stał wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i złotych oczach.
- Nie wróciłam do Ciebie Michael, wróciłam po Alex, więc z łaski swojej mnie zostaw.
- Chyba żartujesz?! Nie po to czekałem 2 lata, żebyś teraz mi mówiła, że nie wróciłaś do mnie. Nigdy nie przestałem Cię kochać. Przecież o tym wiesz.
- Michael muszę iść. Żegnaj.
- Nigdzie nie pójdziesz. - powiedział i chwycił moje ramię. To bolało, a z jego twarzy zniknął już ciepły uśmiech. Teraz był on złowrogi, a uścisk stawał się z minuty, na minutę coraz mocniejszy.
- Michael proszę..
- Nie kochanie. Nie zostawisz mnie teraz, Najpierw się troszkę zabawimy, a potem może Cie wypuszczę na chwilkę.
- Proszę Cię! Zostaw mnie. - wyszeptałam.
- Nie dziś skarbie. Nie teraz. - wyszeptał i przygniatając mnie swoim ciężarem do ściany, wpił się swoimi ustami w moje. Całował zawzięcie i szybko, a ja z przerażeniem myślałam o tym co może mi zrobić. Nie mogłam uwierzyć, że kiedyś kochałam tego mężczyznę. Wiedziałam do czego był zdolny i wiedziałam, że jeśli coś sobie raz postanowi, to żeby miał mnie nawet zabić, osiągnie swój cel. Jedyne co mogłam zrobić to z nim współpracować, wtedy zada mi mniejszy ból. Oddałam mu więc pocałunek, delikatnie, ale pewnie.
- No, no.. Chyba ktoś tu jednak tęsknił. - odparł i znów na mnie naparł. Na swoim podbrzuszu czułam jego nabrzmiały członek. Z każdą sekunda mój strach stawał się coraz większy. Po chwili wepchnął mnie do jednego z pokoi.
- Mam dla Ciebie niespodziankę kochanie. - wyszeptał mi do ust, a ja poczułam jego miętowy oddech. Rzucił mnie na łóżko i kazał czekać. Po 3 sekundach wrócił i zamkną drzwi.
- Chcesz zobaczyć mój prezent dla Ciebie?
Nie odpowiedziałam.
- Chcesz? - zapytał ponownie, a ja znów nie odpowiedziałam.
- Odpowiadaj jak do Ciebie mówię suko! - wrzasnął i potrząsnął moim ciałem.
- Tak, chcę... - odparłam nieśmiało.
- No to cudownie. - rozpromienił się. - Możesz wejść! - krzyknął i otworzyły się drzwi od pokoju.
W drzwiach stała osoba, którą spodziewałam się zobaczyć, a którą  nienawidziłam.
- Cześć Lil. - powiedziała, a ja wiedziałam, że kolejne godziny będą powolną śmiercią.

-----------------------------------------------------------------------------
Rozdział całkiem inny od tego co wcześniej czytaliście, ale mam nadzieję, że się nie zrazicie ;)
Chciałam żeby było inaczej i żeby zaczęło dziać się coś dziwnego.

sobota, 29 grudnia 2012

Zayn - Rozdział XXIX

Weszłam do domu i poszłam na górę. Wszyscy siedzieli w salonie i chcieli ze mną porozmawiać, ale nie czułam się najlepiej po tym wszystkim i chciałam zostać sama. Weszłam do pokoju, przebrałam się w ciepły sweter i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Mój organizm był naprawdę wykończony. Po jakimś czasie obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam cicho.
- No i jak się czuje mój Aniołek? - zapytał Niall wchodząc.
- Przepraszam, że nie zostałam i nie porozmawiałam z wami, ale nie byłam w stanie. Cała ta sprawa całkowicie mnie rozłożyła. Jeszcze jak się dowiedziałam szczegółów...
- Czyli wiesz o ciąży?
- To Ty wiedziałeś?
- Nie mogłem Ci powiedzieć.
- Niall!
- No przepraszam. On chciał to zrobić sam.
- Horan... Czy Ty wierzysz, że to jego dziecko?
- Lil przecież wiesz, że od początku nie podobała mi się Alex i byłem po Twojej stronie.
- Wierzysz czy nie?
- Nie wiem. To wszystko jest takie dziwne. Chyba nie..
- A pomożesz mi udowodnić, że to nie jego?
- No ale jak?
- Nie będzie to takie trudne jak się wydaje. - odpowiedziałam i opowiedziałam mu całą historię z delegacją i rzekomą chorobą mojej siostry.
- To mi się nie podoba. - powiedział Niall.
- Serio? No to poczekaj, aż usłyszysz coś jeszcze...- odparłam i opowiedziałam Horanowi o sekrecie Alex.
- No chyba żartujesz?! Teraz to ja na pewno nie dopuszczę do tego ślubu! - krzyczał chłopak.
- Ciszej... Reszta nie może się dowiedzieć.
- A Zayn?
- Niall... nie mogę mu powiedzieć. Nie chcę, żeby myślał, że nadal kocham Liama.
- A kochasz?
- Idę na dół. - powiedziałam speszona.
- Kochasz?
- Nie wiem.
- Lil!
- No tak zdecydowałam, że chce być z Zaynem i tak jest, ale jak widzę Liama z Alex...
- To nie jest miłość... Daj spokój Lil.
- Wiem Niall, wiem... - powiedziałam smutna i zeszłam na dół.
Zayn siedział na kanapie. Był przygnębiony.
- Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha i usiadłam na jego kolanach. Przytulił mnie mocno i odparł:
- Tak dawno mi tego nie mówiłaś. Już myślałem, że zmieniłaś zdanie.
- Nigdy. - uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Siedzieliśmy tak przez kilka godzin. Nikt nam nie przeszkadzał, a ja uspokoiłam się wewnętrznie. To naprawdę pomogło. Niestety nic nie mogło trwać wiecznie.
- Misiu muszę gdzieś pojechać z Horanem.
- Ale gdzie? - zapytał zdziwiony Zayn.
- Nic ważnego, taka tam pierdoła. Musimy coś kupić.
- Jadę z wami.
- Nie trzeba. Damy sobie radę. - odezwał się głos przy drzwiach. - Chodź Lil bo nie zdążymy i zamknął nam sklepy. - pogonił mnie Niall.
Pożegnałam się z Zaynem i wyszłam z domu.
- Wiesz gdzie jechać? - zapytał Horan.
- Tak.
- A jesteś pewna, że tam będzie?
- Nie.
- Czyli jedziemy na ślepo?
- Tak.
- A jesteś pewna, że dobrze robisz?
- Niall, niczego w swoim życiu nie byłam tak pewna jak tego. Ona nie zniszczy mi życia. - powiedziałam z siłą w głosie i wsiadłam do samochodu. Horan zapalił silnik i pojechaliśmy w stronę Londynu. Od teraz wiele miało się zmienić. Nie tylko na lepsze.

Zayn - Rozdział XXVIII

Wybiegłam z salonu z furią w oczach. Gdybym tylko miała takie zdolności to gwarantuje wam, że ciskałabym piorunami i ziała ogniem. Dawno nie byłam tak wściekła, wszystko we mnie krzyczało! Weszłam do jadalni i nie potrzeba było słów, bo każdy widział jak na dłoni co się ze mną dzieje. Jednak musiałam to z siebie wyrzucić niezależnie od wszystkiego.
- Co TO do jasnej cholery jest?! Popierdoliło kogoś?!
- Lil! - wrzasnął Niall.
- Co Lil?! Co Lil?! Spróbujcie coś powiedzieć, a zabiję gołymi rękoma! CHOLERA JASNA!
Zabrałam torebkę i rzuciłam się do drzwi nie zastanawiając się nad niczym.
- Lily co Ty robisz? - krzyknął Zayn.
- Wychodzę! Nie widać? - odparłam i chwyciłam klucze od samochodu.
- Lil nie rób tego! Lil proszę! Jeśli mnie...
Ale nie usłyszałam co Zayn chciał powiedzieć, bo trzasnęłam drzwiami z hukiem i w ciągu sekundy byłam w samochodzie. Wiedziałam co powiedział: Jeśli mnie kochasz.
"Kocham Cię Zayn." - pomyślałam. "Ale to nie zmienia faktu, że do ślubu nie dopuszczę."
Pędziłam 120km/h nie przejmując się ograniczeniami czy zakazami. W głowie dudniło mi tylko słowo "ślub". To było nie pojęte! Najgorsze było to, że miał się on odbyć za 2tyg. DWA TYGODNIE!!! Byłam pewna, że Liam jej nie kocha, ze robi to tylko po to, żeby zastąpić sobie moją osobę, a Alex była do tego idealna. Moja siostra bliźniaczka, która była identyczna tyle tylko, że ja miałam proste, a ona kręcone włosy. Dla Li była świetnym zastępstwem. Nie widział jej wad i nie znał jej tak dobrze jak ja! A ja wiedziałam do czego jest zdolna, żeby osiągnąć swój cel, a jej celem bynajmniej nie był Liam. Jej celem było odebranie wszystkiego co kocham. Zniszczenie mnie za to, że to mnie zawsze rodzice chwalili, za to, że ona nigdy nie była w ich oczach tak "idealna" jak ja. Nie miałam zamiaru pozwolić cierpieć ludziom, których kocham, tylko dlatego, że jej się tak podoba.
Dojechałam do apteki w której Alex pracowała i z piskiem opon zatrzymałam samochód. Z przedniego siedzenia porwałam zaproszenie i wparowałam do sklepu. Za ladą nie było tej żmii, więc z uśmiechem podeszłam do starszej Pani, która za nią stała.
- Dzień dobry kochana, w czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie.
- Dzień dobry. Szukam Alex. Pracuje może dzisiaj? - zapytałam.
- Niestety od 3 dni jest na chorobowym. Podobno się bardzo rozchorowała. - odparła prawdziwie zmartwiona sprzedawczyni.
- Aha, no to dziękuję bardzo.
- A może coś jej przekazać?
- Nie trzeba. Sama to zrobię. Do widzenia. - odpowiedziałam i wyszłam z apteki.
"Chora powiadasz? To się jeszcze okaże." - pomyślałam i pojechałam do jej mieszkania.
Na miejscu drzwi otworzył mi Liam.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
- Przyszłam na pełną miłości pogawędkę z siostrzyczką. - powiedziałam wkładając w to tyle jadu ile tylko mogłam.
- Lil, proszę Cię.
- Nie ma "proszę" Liam! Nie ma "proszę"! Co to do cholery jest?! - krzyknęłam i rzuciłam mu w twarz zaproszeniem. - Myślisz, że dacie mi zaproszenie na WASZ ślub, a ja przylecę cała w skowronkach? No to chyba grubo się pomyliłeś.
- Lily nie wiesz wszystkiego.
- Niby czego?! Niby czego ja nie wiem?!
- Alex jest w ciąży... - odparł głosem pełnym goryczy i smutku.
Wmurowało mnie. Osunęłam się na kanapę. Wiedziałam, że jest zdolna do wszystkiego, ale coś takiego.
- Powiesz coś? - zapytał.
- A co mam powiedzieć?! Ta zdzira zniszczyła Ci życie! Przecież to nie oznacza, że musisz za nią wychodzić.
- Kocham ją. A dziecko nie może wychowywać się bez ojca. - powiedział, ale pierwsze zadanie nie brzmiało przekonująco.
- Skąd wiesz, że Twoje?! Skąd wiesz, że to Twoje dziecko? - byłam naprawdę wściekła.
- Nie wiem. Ale przecież ze mną teraz jest i po tej całej sprawie z Tobą spaliśmy razem, więc musi być moje. Jest moje. - powiedział pewnym głosem.
- Wiesz co Ci powiem? Alex to szuja i gwarantuje Ci, że to nie Ty jesteś ojcem! Udowodnię Ci to! A tak w ogóle to gdzie ona jest?
- Wyjechała na delegację 3 dni temu.
- Delegację powiadasz?
- No tak. Jakaś konferencja, podobno coś ważnego.
- Liam jak Ty mało jeszcze wiesz o ludziach. Obiecuję Ci, że pomogę Ci z tym wszystkim i udowodnię, że to nie Twoje dziecko.
- Ale Lily..
- Żadnego ślubu nie będzie! NIE DOPUSZCZĘ DO NIEGO! - wrzasnęłam i wyszłam.
Poszłam do samochodu i skierowałam się w stronę domu. On jeszcze tego nie wiedział, Alex też nie, a tym bardziej reszta chłopaków, ale ja już wiedziałam co zrobię. Wiedziałam jak ją zniszczę. "Przykro mi Alex, ale tylko ja wiem o Twoim wyjątkowym sekrecie, a teraz sama zmusiłaś mnie do jego ujawnienia. Długo z nami nie zostaniesz." - pomyślałam i z uśmiechem na twarzy pomknęłam do domu.

wtorek, 25 grudnia 2012

Zayn - Rozdział XXVII


Zayn spał i wydawał się taki spokojny, a w głowie dźwięczały mi jego słowa: To serce mam dzięki Tobie i ono zawsze będzie biło dla Ciebie. Pamiętaj, że będę Cię kochał niezależnie od wszystkiego. Nie zapomnij o mnie, nigdy...


Obudziłam się nagle zdezorientowana.
"Co się kurde dzieje?!" - pomyślałam. Moje oczy były mokre, a głowa i myśli, które się w niej tłukły, nie dawały mi spokoju. Leżałam w swoim łóżko co tylko wzmogło moją niepewność i strach.
- A myślałem, że się nie obudzisz...
"Co jest?!" - moje myśli wariowały, było ich miliony, a w głowie brzęczało mi najgłośniej tylko jedno słowo: ZAYN.
- Tęskniłem... Tak bardzo Cię kocham!
- Boże... Zayn! - rzuciłam się mu na szyje. - Ty żyjesz!
- Kochanie o czym Ty mówisz?
- No przecież leżałeś w szpitalu, aparatura nie mogła Ci pomóc! Umierałeś!
- Kochanie wyszedłem ze szpitala po kilku dniach i wszystko ze mną w porządku... Nic nie pamiętasz, ale jak jechałaś do mnie po kłótni z Liamem to miałaś wypadek. Uderzyłaś samochodem w drzewo, bo wpadłaś w poślizg.
- Co Ty mówisz?
- Nie denerwuj się. Miałaś lekki wstrząs mózgu i zanik pamięci, ale to nic groźnego. Byłaś w śpiączce kilka dni, a potem się obudziłaś i przyjechaliśmy do domu. Wczoraj wieczorem zasnęłaś i właśnie wstałaś, ale najwidoczniej nie pamiętasz. Nie przejmuj się skarbie.
- Zayn o czym Ty do cholery mówisz?! Jaki wypadek?!
- Lil spokojnie... Lekarz zabronił Ci się denerwować. Teraz już wszystko jest ok i jesteś ze mną cała i zdrowa.
- Zayn...
- Już cichutko. - powiedział i przytulił mnie mocno.
Nagle rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.
- Wejdź. - odpowiedział z uśmiechem Malik.
- Niall! - krzyknęłam i wtuliłam się w niego.
- Tak bardzo bałem się o mojego małego skrzacika ♥ - szepnął Niall.
- Nigdy bym Cię nie zostawiła!
- No to wstawaj leniu! Ubieraj się i na dół na obiadek! - krzyknął ze śmiechem Louis, który właśnie wszedł do pokoju.
Wstałam, ubrałam się uczesałam się i zeszłam na dół na obiadek zrobiony przez Lou. Wszyscy już siedzieli przy stole i czekali tylko na mnie.
- Smacznego kochani! - krzyknął Harry.
Wszyscy zaczęliśmy zajadać przepyszną kaczkę i opiekane ziemniaczki. Była naprawdę wyjątkowa i moja ulubiona. Jednak z każdą sekundą podobało mi się to coraz mniej.
- A może teraz powie mi ktoś o co chodzi.
- Co masz na myśli kochanie? - zapytała El.
- Jesteście dla mnie mili, ale nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, że Harry również taki jest. Lou zrobił moją ulubioną kaczkę i wszytsko jest takie "idealne", a wiem, że nie jest. Dlatego zapytam jeszcze raz: Co się dzieje?
- Może najpierw zjedz. - podpowiedział Zayn.
- Nie mów mi co mam robić! Błagam powiedzcie.
- Lil chodź na chwilę ze mną. - wyszeptał Niall i chwycił mnie lekko za łokieć. Na twarzach wszystkich odmalował się wyraz ulgi. Weszliśmy do salonu.
- Horan o co tu chodzi? - spytałam już mega wkurzona.
- Ale Lil obiecaj, że się nie wkurzysz. - w jego głosie wyczułam błaganie.
- Dobrze, obiecuję. - odparłam.
Niall podszedł do jednej z szafek w kredensie i wyciągnął z niej jakiś kremowy kawałek papieru.
- Co to jest? - zaczęłam się denerwować coraz bardziej, a w głowie pojawiały się różne scenariusze, aż wszystko złączyło się w logiczną całość. Brak Liama, jego związek z Alex, kremowy papier.
- NIE! - wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi. - Powiedz błagam, że to nie jest to!
- Lilian... Proszę Cię.
Tylko matka tak do mnie mówiła. Podziałało. Usiadłam ponownie na kanapie.
- Kochanie nie denerwuj się i przeczytaj. - powiedział Niall i podał kopertę.
Wzięłam ją od niego, a po policzkach spływały mi pojedyncze łzy. Otworzyłam zapieczętowaną kopertę z napisem "Dla Lilian". Wyciągnęłam z niej kartkę w takim samym odcieniu co koperta. Było to zaproszenie...
Zaproszenie na ślub Liama i Alex. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moje ciało znieruchomiało i wiedziałam, że się nie ruszę. Nie mogłam. Dla mnie był to cios poniżej pasa. Niall widząc moją reakcję wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą. Nie docierało to do mnie...
Liam i Alex
Alex i Liam...
W mojej głowie wszystko wrzeszczało: POGIĘŁO KOGOŚ?!
Nie wiedziałam co robić. Czułam, że to jeszcze nie koniec rewelacji...


-------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ze względu na maturę, nie mam praktycznie w ogóle czasu, ale postaram się
dodać jutro kolejny rozdział. Miłego czytania :)

czwartek, 29 listopada 2012

To nie koniec!!!

Wiadomość dla moich kochanych czytelniczek!!

To nie koniec tego bloga! Już w ten weekend kolejny rozdział pełen zaskakujących zwrotów akcji!
Mam nadzieję, że ucieszy was ta wiadomość!!

Tęskniliście? Co chcielibyście, aby w nowym rozdziale się wydarzyło?:)

Buuuziaki!!♥♥♥

Zannie