piątek, 27 kwietnia 2012

Zayn - Rozdział V

Leżał nieruchomo z zamkniętymi oczyma. Tak było już od kilku godzin. Lekarz powiedział, że operacja się udała i śpiączka jest tutaj rzeczą naturalną. Mania z Polą nie wiedziały co robię w szpitalu, ale nie pytały, wystarczył im mój widok. Byłam cała zapłakana, potargana i miałam pustkę w oczach. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko to moja wina. Czułam się winna, bo śpieszył się na spotkanie ze mną, a nie z kimś innym. Czułam się winna, bo gdyby wtedy nie ten basen, gdybym normalnie zasnęła, gdybym go wtedy nie uratowała, to nie musiałby tu leżeć.
  Kiedy podeszłam do tłumu ludzi stojących przy wyjściu z parku, zrozumiałam, że już nic nie może mnie dobić. Na ulicy leżał ON. Cały we krwi, twarz była cała w ranach, nie oddychał. Zaczęłam podchodzić coraz bliżej, wręcz biec. Kiedy znalazłam się obok niego łzy same poleciały. Ludzie nie reagowali, byli bezduszni. Krzyczałam, żeby ktoś zadzwonił po karetkę, ale zrobiono to dopiero po jakiś 5min. Kiedy ratownicy przyjechali okazało się, że przebiegał przez jezdnię i jakiś cholerny palant, który jechał 100km/h nie zauważył go i „wsunął” pod swój samochód. Jeden z lekarzy, który wysiadł z karetki zapytał się mnie kim jestem dla poszkodowanego, nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc powiedziałam, że jestem jego dziewczyną. To był jedyny sposób, żeby pozwolili mi jechać razem z nimi. W karetce okazało się, że Zayn ma zapadnięte jedno płuco, złamane kilka żeber, poranioną twarz i złamane biodro, oraz wstrząśnienie mózgu. Jednak to co najbardziej mnie zszokowało, to wiadomość, że najprawdopodobniej ma w mózgu skrzep. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Patrzyłam na niego i nie widziałam tego Zayna, którego chciałam widzieć. Z trudnością można było rozpoznać jego twarz, ale po ubraniach wiedziałam, że to on. Kiedy dojechaliśmy do szpitala lekarz powiedział, ze muszę zaczekać w poczekalni, bo „mojego chłopaka” czeka teraz bardzo poważna operacja.
  Minął już 1 dzień, a Zayn nadal się nie budził. Spróbowałam dotrzeć jakoś do chłopaków z zespołu, żeby też mogli tu być, no i po kilku godzinach Harry, Niall, Liam i Louis stali koło łóżka razem ze mną.
  Po chwili wszedł lekarz, Po jego minie wiedziałam, że coś jest nie tak. Zapytał się z kim może porozmawiać. Chciałam się odsunąć i pozwolić mu rozmawiać z Liamem, ale ten podszedł do mnie i powiedział, że Zayn by chciał, żebym to była ja. Wtedy lekarz poprosił mnie o wyjście z sali. Jego mina nie wróżyła nic dobrego, ale nie mogłam płakać, musiałam być twarda. Wtedy doktor powiedział to czego się obawiałam:
- Wydaje mi się, że nie mam dla Pani dobrych wiadomości. Proszę usiąść i posłuchać...
A moje serce znów przestało bić...

9 komentarzy:

  1. No dziewczyno jesteś niesamowita! Zabraniam CI kończyć w takich momentach czekam na następny rozdział!
    Zapraszam do siebie

    myworld-with-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde czemu w takich momentach!!! Czekam na kolejne i oby szybko!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chcę więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. niee, ahh następne ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No i prosze - 5 komentarz od samego Zayn'a .
    Nie usmiercaj mojego przyszlego meza, no!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie ;) .
    Chcę następny ! .

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieee... czemu? ide czytac nastepne rozdzialy.;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaj tę książkę !!

    OdpowiedzUsuń