wtorek, 25 grudnia 2012

Zayn - Rozdział XXVII


Zayn spał i wydawał się taki spokojny, a w głowie dźwięczały mi jego słowa: To serce mam dzięki Tobie i ono zawsze będzie biło dla Ciebie. Pamiętaj, że będę Cię kochał niezależnie od wszystkiego. Nie zapomnij o mnie, nigdy...


Obudziłam się nagle zdezorientowana.
"Co się kurde dzieje?!" - pomyślałam. Moje oczy były mokre, a głowa i myśli, które się w niej tłukły, nie dawały mi spokoju. Leżałam w swoim łóżko co tylko wzmogło moją niepewność i strach.
- A myślałem, że się nie obudzisz...
"Co jest?!" - moje myśli wariowały, było ich miliony, a w głowie brzęczało mi najgłośniej tylko jedno słowo: ZAYN.
- Tęskniłem... Tak bardzo Cię kocham!
- Boże... Zayn! - rzuciłam się mu na szyje. - Ty żyjesz!
- Kochanie o czym Ty mówisz?
- No przecież leżałeś w szpitalu, aparatura nie mogła Ci pomóc! Umierałeś!
- Kochanie wyszedłem ze szpitala po kilku dniach i wszystko ze mną w porządku... Nic nie pamiętasz, ale jak jechałaś do mnie po kłótni z Liamem to miałaś wypadek. Uderzyłaś samochodem w drzewo, bo wpadłaś w poślizg.
- Co Ty mówisz?
- Nie denerwuj się. Miałaś lekki wstrząs mózgu i zanik pamięci, ale to nic groźnego. Byłaś w śpiączce kilka dni, a potem się obudziłaś i przyjechaliśmy do domu. Wczoraj wieczorem zasnęłaś i właśnie wstałaś, ale najwidoczniej nie pamiętasz. Nie przejmuj się skarbie.
- Zayn o czym Ty do cholery mówisz?! Jaki wypadek?!
- Lil spokojnie... Lekarz zabronił Ci się denerwować. Teraz już wszystko jest ok i jesteś ze mną cała i zdrowa.
- Zayn...
- Już cichutko. - powiedział i przytulił mnie mocno.
Nagle rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.
- Wejdź. - odpowiedział z uśmiechem Malik.
- Niall! - krzyknęłam i wtuliłam się w niego.
- Tak bardzo bałem się o mojego małego skrzacika ♥ - szepnął Niall.
- Nigdy bym Cię nie zostawiła!
- No to wstawaj leniu! Ubieraj się i na dół na obiadek! - krzyknął ze śmiechem Louis, który właśnie wszedł do pokoju.
Wstałam, ubrałam się uczesałam się i zeszłam na dół na obiadek zrobiony przez Lou. Wszyscy już siedzieli przy stole i czekali tylko na mnie.
- Smacznego kochani! - krzyknął Harry.
Wszyscy zaczęliśmy zajadać przepyszną kaczkę i opiekane ziemniaczki. Była naprawdę wyjątkowa i moja ulubiona. Jednak z każdą sekundą podobało mi się to coraz mniej.
- A może teraz powie mi ktoś o co chodzi.
- Co masz na myśli kochanie? - zapytała El.
- Jesteście dla mnie mili, ale nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, że Harry również taki jest. Lou zrobił moją ulubioną kaczkę i wszytsko jest takie "idealne", a wiem, że nie jest. Dlatego zapytam jeszcze raz: Co się dzieje?
- Może najpierw zjedz. - podpowiedział Zayn.
- Nie mów mi co mam robić! Błagam powiedzcie.
- Lil chodź na chwilę ze mną. - wyszeptał Niall i chwycił mnie lekko za łokieć. Na twarzach wszystkich odmalował się wyraz ulgi. Weszliśmy do salonu.
- Horan o co tu chodzi? - spytałam już mega wkurzona.
- Ale Lil obiecaj, że się nie wkurzysz. - w jego głosie wyczułam błaganie.
- Dobrze, obiecuję. - odparłam.
Niall podszedł do jednej z szafek w kredensie i wyciągnął z niej jakiś kremowy kawałek papieru.
- Co to jest? - zaczęłam się denerwować coraz bardziej, a w głowie pojawiały się różne scenariusze, aż wszystko złączyło się w logiczną całość. Brak Liama, jego związek z Alex, kremowy papier.
- NIE! - wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi. - Powiedz błagam, że to nie jest to!
- Lilian... Proszę Cię.
Tylko matka tak do mnie mówiła. Podziałało. Usiadłam ponownie na kanapie.
- Kochanie nie denerwuj się i przeczytaj. - powiedział Niall i podał kopertę.
Wzięłam ją od niego, a po policzkach spływały mi pojedyncze łzy. Otworzyłam zapieczętowaną kopertę z napisem "Dla Lilian". Wyciągnęłam z niej kartkę w takim samym odcieniu co koperta. Było to zaproszenie...
Zaproszenie na ślub Liama i Alex. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moje ciało znieruchomiało i wiedziałam, że się nie ruszę. Nie mogłam. Dla mnie był to cios poniżej pasa. Niall widząc moją reakcję wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą. Nie docierało to do mnie...
Liam i Alex
Alex i Liam...
W mojej głowie wszystko wrzeszczało: POGIĘŁO KOGOŚ?!
Nie wiedziałam co robić. Czułam, że to jeszcze nie koniec rewelacji...


-------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ze względu na maturę, nie mam praktycznie w ogóle czasu, ale postaram się
dodać jutro kolejny rozdział. Miłego czytania :)

11 komentarzy:

  1. !!!!! <3 <3 <3 Aaaaaaaaa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Thanks God! He's alive! :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. JEEEEJ!!!! :) Wreszcie!!! :* Ah u Ciebie zawsze muszą byc jakieś chwile napięcia... Kocham Cię!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa!!!!!!!!!! Świetne jak zawsze ;)) Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. o jaaaa dobrze że Zayn żyje yaeah!!!! czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    wegonnasticktogether1d.blogspot.com xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. ojapierdole *.*
    KOCHAM CIE! KOCHAM CIE! KOCHAM CIE! KOCHAM CIE! KOCHAM CIE! <3 ;***
    a juz myslalam ze usunelas bloga ;_;
    jeeest zaaaajebiiiiiiste <3 *.*
    czekam nn <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. <3WRÓCIŁAŚ*-* KOCHAM CIEE!!!;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Długo na niego czekałam i opłaciło się to czekanie. Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu... jaka nagła zmiana akcji :)
    twój blog jest świetny! :>
    czekamy z niecierpliwością na dalszą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ohoho xd Ty to masz pomysły ; O Ale blog zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń